19. „Umowa stoi?” część 1

z perspektywy Harry'ego

          Dzisiejsza noc ciągnęła się w nieskończoność. Nie mogłem zasnąć, ani usiedzieć w miejscu. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Wszyscy śpią. Niall wymęczony rozżalaniem się nad sobą zasnął u boku uspakajającego go Louisa. Tommo z kolei pewnie padł z przemęczenia, bo sam ostatnio najlepiej nie sypiał. Teraz chyba ta klątwa przeszła na mnie. W dodatku nie rozumiałem Horana z tym, że tak łatwo pozwolił Maggie wyjść z domu. Powinien ją zatrzymać, choćby nawet na siłę i jeszcze raz jej wszystko wytłumaczyć. Kto wie, gdzie ją teraz nosi. Wiem, że blondynka nie jest idiotką i nie zrobi nic głupiego, ale mimo wszystko nie powinna przeciążać nogi. Niestety Niall jest zbyt słaby, by postąpić wbrew czyjejś woli.
Muszę gdzieś wyjść, bo zaraz oszaleję. I  tak dzisiaj pewnie nie zasnę, a że jest noc z piątku na sobotę to same najlepsze kluby są otwarte. Może znajdę sobie kogoś na uspokojenie. O tak. Stare zwyczaje na pewno trochę mnie rozluźnią.
Z łobuzerskim uśmieszkiem udałem się do przedpokoju, by wsunąć na nogi granatowe trampki. Przyglądając się w lusterku wiszącemu na ścianie, poprawiłem włosy lekko czochrając je palcami. Kiedy stwierdziłem, że jestem już gotowy wyszedłem z mieszkania. Ku mojemu własnemu zdziwieniu ominąłem windę i zacząłem zbiegać po schodach. W sumie bieganie zawsze mnie odstresowywało, a bieg z szesnastego piętra na sam parter z pewnością mnie zaspokoi. Gdyby tylko te schody nie układały się w czworokąt, bo zaczyna mi się kręcić w głowie...
          Odetchnąłem z ulgą, kiedy znalazłem się na samym dole i opuszczałem już wieżowiec. Na chodniku skręciłem w prawo kierując się do klubu znajdującego się kilka ulic dalej. W między czasie poklepałem kieszenie moich spodni sprawdzając, czy mam ze sobą klucze od mojego drugiego mieszkania. Uśmiechnąłem się pod nosem, gdy natrafiłem na metalowy przedmiot. Jedna dziewczyna będzie miała dzisiaj sporo szczęścia, ale i sporo wysiłku. Dlatego muszę znaleźć taką, która będzie miała siły na całą noc i ewentualnie szybki numerek po obudzeniu się. Gdzie najlepiej takie znaleźć? Na parkiecie! Najczęściej te, które tańczą z drinkiem lub butelką piwa w ręku, bo zawsze musi im się to "przypadkiem" na kogoś wylać. Najczęściej na spodnie, albo na dolne partie koszulki.
– Cześć Harry! Dawno cię u nas nie było! – przywitał mnie ochroniarz przy wejściu do klubu.
– Cześć John – uścisnąłem jego dłoń. – Nie miałem ostatnio czasu i nastroju, dlatego dzisiaj muszę to nadrobić.
– W takim razie miłego wyrywania dziewczyn. Dzisiaj mamy na prawdę sporo takich, które mogłyby cię zainteresować.
– Dzięki za informacje – rzuciłem, popychając metalowe drzwi i wchodząc do zatłoczonego klubu.
Od razu udałem się do baru, by zamówić sobie drinka, a kiedy go dostałem usiadłem na krześle lustrując wzrokiem dzisiejsze imprezowiczki, pijąc przy tym napój. John miał rację co do tego, że jest dzisiaj sporo interesujących kobiet. Zdecydowana większość miała na sobie albo krótkie spódniczki lub sukienki, albo nieprzyzwoicie krótkie spodenki, które odsłaniały część pośladków. Z zadowoleniem obserwowałem kołyszące się biodra dziewczyn, które co raz schodziły do parteru. Czy ja już wspominałem, że na prawdę uwielbiam ten klub?
          Dokończyłem drinka, odstawiając szklankę na blat, a następnie ruszyłem w stronę parkietu. Kiedy wszedłem w głąb tłumu zacząłem się ruszać w rytm muzyki. W moim zasięgu znajdywała się sama płeć piękna, co bardzo mnie zadowalało. Nim zdążyłem się obejrzeć jedna z nich zaczęła tańczyć na przeciwko mnie obdarzając mnie uwodzącym spojrzeniem. Zagryzłem dolną wargę przyciągając ją do siebie za biodra i odwracając tyłem do mnie tak, że poczułem jej pośladki przy mojej męskości. Dziewczyna kiwała biodrami na boki owijając ręce wokół mojej szyi i opierając głowę na moim ramieniu. Naśladowałem jej kołyszące ruchy, ustami muskając jej gorącą szyję. W tej chwili byłem zdecydowanie w swoim żywiole i w dodatku w ekspresowym tempie znalazłem sobie towarzyszkę wieczoru, która mam nadzieję, że wie na co właśnie się skazała.
Odwróciłem ją przodem do mnie, a ta od razu przyległa do moich ust wplątując palce w moje włosy. Przycisnąłem dziewczynę mocniej do siebie oddając pocałunek i chwilę później przenosząc się na linię jej szczęki, kierując się w stronę ucha. Mam ją w garści.
– Chodźmy do mnie – mruknąłem przegryzając jej płatek.
Dziewczyna bez słowa skinęła głową, po czym zaczęła ciągnąć mnie za rękę prowadząc do wyjścia. Przeciskaliśmy się przez tłum, a ja nie mogłem się powstrzymać od obserwowania jej kołyszących się bioder.
           Gdy opuściliśmy klub przeszliśmy na drugą stronę jezdni, gdzie tuż za rogiem znajdował się wieżowiec z moim mieszkaniem. Z twarzy nie schodził mi łobuzerski uśmieszek, jak tylko pomyślałem sobie, że odreaguję wszystkie ostatnie dni.
– Nie dotykaj mnie! – usłyszałem piskliwy krzyk dochodzący z ciemnego, ślepego zaułka.
Zatrzymałem się.
– Daj spokój laleczko. Chcę się tylko zabawić – do moich uszu doszedł kolejny głos, tym razem niższy i zdecydowanie grubszy od poprzedniego.
– Puść mnie! – piskliwy dźwięk stał się teraz pełen rozpaczy i błagań.
Nie potrafiłem przejść obok tego obojętnie. Dziewczyna wyraźnie nie była zadowolona, a nawet mogę powiedzieć, że się bała. Bez dłuższych zastanowień udałem się w stronę źródła odgłosów, aż zobaczyłem zarys dwóch postaci. Jedna nachylała się nad drugą trzymając ją za nadgarstki, a druga była przyciśnięta do muru. Podszedłem kilka kroków bliżej.
– Czy ona nie wyraziła się jasno? – powiedziałem ochrypłym głosem, na co obie pary oczu spoczęły na mnie. Nie byłem jednak w stanie rozpoznać ich twarzy przez panującą ciemność.
– Nie wtrącaj się, frajerze – syknął mężczyzna, a dziewczyna znajdująca się przy nim głośno zaszlochała. – Zamknij mordę, suko! – ryknął biorąc zamach, by ją uderzyć.
W porę jednak zdążyłem zainterweniować, chwytając jego uniesioną rękę, przenosząc ją do tyłu i mocno wykręcając, co spowodowało, że druga dłoń puściła nadgarstek bezbronnej dziewczyny. Od razu ją złapałem popychając mężczyznę do muru, przyciskając go.
– Nie nauczyli ciebie w domu, że nie podnosi się ręki na kobietę? – syknąłem do jego ucha. – I nie nauczyli cię, że jeśli kobieta mówi nie, to nie?!
Milczał, dysząc ciężko. Odsunąłem go od ściany, by z powrotem go na nią popchnąć.
– Zadałem ci, kurwa, pytanie, gnoju! – uniosłem się.
– N-n-nauczyli – wyjąkał.
Prychnąłem głośno, odwracając go przodem do siebie i łapiąc za materiał jego kurtki.
– Widzę, że nie wiele z tych lekcji wyniosłeś – syknąłem, robiąc zamach, by kopnąć kolanem prosto w jego przyrodzenie.
Mężczyzna wydał okrzyk bólu.
– Nie udawaj, że cię to ruszyło, bo takie szuje jak ty nie mają jaj, a o chuju to już nawet nie wspomnę – zaszydziłem, puszczając go przez co od razu upadł na ziemię, jęcząc.
Zignorowałem go, podbiegając do skulonej szlochającej dziewczyny. Uklęknąłem na przeciwko niej.
– Wszystko w porządku? – spytałem i w momencie, kiedy podniosła głowę doznałem szoku. – Maggie?!
– Proszę, za-a-abierz mnie-e stą-ą-ąd – wyjąkała błagalnie.
Złapałem ją za dłonie, pomagając jej wstać. Gdy tak się stało blondynka przyległa do mojego torsu głośno płacząc. Objąłem ją opiekuńczo, próbując uciszyć. Czułem, jak całe jej ciało drżało.
– Musimy iść. Tu nie jest bezpiecznie – wyszeptałem, po czym zwinnym ruchem wziąłem ją na ręce.
– Ni-i-i-ie chcę wra-a-a-acać do w-a-as do mieszka-a-ania – wymęczyła ledwie wypowiedź.
– Shhh – uciszyłem ją. – Nie pójdziemy. Zatrzymamy się na noc gdzieś indziej – zapewniłem, wychodząc na w pełni oświetlony chodnik.
          Oczywiście po dziewczynie, którą poderwałem w klubie nie było już śladu, co wcale mnie nie zdziwiło. Była zdecydowanie zbyt napalona, by czekać, aż rozprawię się z jakimś tam gościem w obronie innej. Szczerze mówiąc to nawet gdyby dalej stała tutaj, odesłałbym ją bez niczego, bo raz, że odechciało mi się spędzenia intensywnej nocy, to na dodatek musiałem zająć się roztrzęsioną siostrą mojego przyjaciela.
Spodziewałem się, że Maggie nie będzie chciała wrócić do naszego mieszkania. Gdyby Niall nas usłyszał od razu zacząłby się wypytywać co się stało, a świeżo po takim przeżyciu nie dowiedziałby się nic. Nie obyłoby się też bez gadki "co by było gdyby" i "to wszystko moja wina", co tylko pogorszyłoby sytuację. Lepiej niech Meg dojdzie do siebie i jak będzie gotowa, to porozmawia z Horanem. 
          Nim się obejrzałem znaleźliśmy się już w wieżowcu. Od razu udałem się do windy, wciskając guzik z numerem dwudziestym. Dobrze, że blondynka nie widziała, jak wysoko jedziemy, bo zapewne zaczęłaby panikować. Nic na to nie poradzę, że lubię mieszkać na najwyższych piętrach, z których są najlepsze widoki. Na całe szczęście nie miałem w swoim lokum żadnego balkonu, więc zmniejszało to ryzyko ataku lęku u dziewczyny.
Gdy usłyszałem charakterystyczny dźwięk informujący, że winda dotarła na miejsce wyszedłem z niej idąc w stronę drzwi swojego mieszkania.
– Jak wysoko jesteśmy? – spytała mnie słabo Maggie, ale już wyraźnie uspokojona.
– Nie przejmuj się tym – rzuciłem, wkładając klucz do zamka i przekręcając go, a następnie pociągnąłem za klamkę, by móc wejść do pomieszczenia.
Po ponownym zabezpieczeniu drzwi, tym razem od środka, zaniosłem Maggie do sypialni zapalając światło i usadawiając ją na łóżku. Podszedłem do szafy wyciągając z niej mój t-shirt.
– Masz nałóż to, a ja w tym czasie zrobię coś ciepłego do picia – podałem jej bluzkę.
Kiedy dziewczyna skinęła lekko głową, uśmiechnąłem się do niej pokrzepiająco, a następnie udałem się do kuchni, by przygotować herbatę. Włączyłem czajnik wcześniej napełniając go wodą, po czym wyciągnąłem żółty kubek z szafki, w której znalazłem również melisę. Wyciągnąłem jedną torebeczkę wrzucając do naczynia. Woda zdążyła się zagotować, więc zalałem herbatę i posłodziłem ją dwiema płaskimi łyżeczkami cukru. Chwyciłem kubek za ucho i powolnym krokiem skierowałem się z powrotem do sypialni.
          Na miejscu zastałem już przebraną Maggie, ale siedzącą dalej w tej samej pozycji. Gdy usłyszała, że wróciłem podniosła wzrok. Płakała. Miała spuchniętą twarz i zaczerwienione oczy. Odstawiłem herbatę na stolik nocny, po czym uklęknąłem na przeciwko siostry Horana, chwytając ją za ręce.
– Już wszystko jest dobrze. Jesteś bezpieczna – zapewniłem niskim głosem, kciukami gładząc jej obie dłonie.
– Dlaczego to wszystko spotyka mnie? – spytała głosem pełnym zażaleń.
– Nie myśl o tym, mała – przeniosłem się na łóżko, obejmując ją ramieniem. – Nie pozwolę, by ktoś jeszcze ciebie skrzywdził.
– Obiecujesz? – podniosła wzrok na mnie.
– Obiecuję – powtórzyłem, sięgając ręką po kubek z herbatą. – Masz, wypij – poleciłem, wręczając jej naczynie.
Maggie dość niechętnie zaczęła siorbać melisę. Zabawnie marszczyła brwi przy każdym łyku. Dopiero teraz zacząłem postrzegać podobieństwo między nią, a Niallem. Tyle, że Maggie jak na moje oko była bardziej atrakcyjna, ale to pewnie dlatego, że jest dziewczyną.
          Tak teraz do mnie dotarło, że niby wszystko jest na miejscu, ale gdzie są kule ortopedyczne Meg's? Od kąd ją spotkałem nie widziałem ich. Musiała się nimi bronić? A może porzuciła je, by szybciej uciec? Na samą myśl o tym bezczelnym chuju mnie skręca. Żałuję, że nie dostał ode mnie mocniej... Chociaż po kopniaku w jego krocze długo nie odzyska swojego niskiego głosu i możliwości swobodnego poruszania się. Chciałbym go jeszcze spotkać, by powtórzyć ten cios ze zdwojoną siłą, by w końcu namiastka jaj i kutasa, jakiego tam ma zgniła i odpadła.
– Skończyłam – mruknęła, potrząsając kubkiem, który zabrałem jej z ręki i odłożyłem na stolik.
– Świetnie. To teraz chyba pora spać – uśmiechnąłem się do niej ciepło, po czym wstałem z łóżka ciągnąc Maggie za sobą.
Odchyliłem lekko kołdrę i gestem ręki wskazałem, by się położyła. Bez żadnych sprzeciwów wykonała moje polecenie, zajmując miejsce po prawej stronie materaca. Przykryłem ją, nachylając się nad jej czołem, by złożyć na nim delikatny pocałunek. Gdy chciałem udać się do wyjścia z sypialni, zatrzymał mnie głos Meg.
– Zostaniesz? – spytała słabo. – Nie chcę być sama.
– Dobrze – zgodziłem się.
Zsunąłem ze stóp trampki, których jeszcze nie miałem okazji zdjąć, a następnie pozbyłem się spodni i t-shirtu odkładając je na krzesło. Zgasiłem światło i szybkim krokiem okrążyłem łóżko, by wsunąć się pod lewą część kołdry. Bez zastanowienia przyciągnąłem do siebie ciało Maggie tak, że jej plecy opierały się o moją klatkę piersiową.
– Jesteś bezpieczna. Spróbuj zasnąć – wyszeptałem, zaczynając nucić bliżej nieznaną mi melodię.
Kilka minut później słyszałem już spokojny oddech, wskazujący na to, że blondynka zasnęła. Sam byłem nieźle padnięty, dlatego pozwoliłem sobie na odpłynięcie.

*

          Obudziły mnie czyjeś jęki. Niechętnie otworzyłem oczy i od razu zerknąłem na Maggie, która leżała na plecach kilka centymetrów ode mnie. Podniosłem się na łokciach. To właśnie siostra Horana była źródłem dźwięków, które słyszałem. Dziewczyna marszczyła co chwile brwi, a jej usta były zaciśnięte w cienką linię. Kolejny jęk. Miała koszmar. Znowu.
– Maggie – szturchnąłem lekko jej ramię. – Meg's, obudź się. – Zero reakcji. – Maggie! – uniosłem głos.
– Nie! – krzyknęła nieświadomie, siadając na łóżku.
Zaczęła rozglądać się po pokoju, ciężko oddychając, po czym schowała twarz w rękach. Cholera...
– Maggie... – położyłem dłoń, na jej ramieniu, na co od razu się wzdrygnęła. – Spokojnie, to tylko ja.
Usiadłem obok, przyglądając się jej, by sprawdzić w jakim jest stanie. Gdy zaczęła cicho szlochać, objąłem ją ramieniem, kołysząc się na boki. Nie sądziłem, że blondynka, aż tak źle będzie znosić śmierć Zayna. Fakt. Ja też nie mogłem dojść do siebie, ale nie okazywałem swojej słabości. Uroniłem łzy dwa razy: wtedy w szpitalu i na pogrzebie. Każdy straty odreagowuje inaczej. Maggie ciągle płakała i leżała w łóżku Malika, Louis ciągle coś gotował lub piekł, Niall do nikogo się nie odzywał, Danielle tańczyła, Liam sprzątał, a ja chodziłem wściekły na wszystko i wszystkich.
– Nie płacz. Już wszystko jest dobrze – wyszeptałem, odsuwając blondynkę od siebie i wycierając kciukiem łzy z jej policzków. – To był tylko sen. Już wszystko jest dobrze – powtórzyłem.
– To nie był tylko sen – pokiwała przecząco głową. – To się wydarzy na prawdę...
– O czym ty mówisz? – zmarszczyłem brwi. – Co się wydarzy?
– Ja umieram, Harry.
Zaraz. Co?!
– Co ty mówisz, Maggie?! Dasz radę. Musisz tylko nauczyć się żyć ze śmiercią Zay...
– Nie – przerwała mi. – Ja mam raka. Wczoraj rozmawiałam z lekarzem. Nic nie jest mi w stanie już pomóc, rozumiesz? To gówno rozwija się u mnie od dziesięciu lat, a ja nie miałam o tym pojęcia. Ja umieram... – zakończyła łamiącym głosem.
          Zatkało mnie. Jak wryty patrzyłem na Meg nie wiedząc, jak zareagować. Dopiero gdy dziewczyna chciała wstać z łóżka, złapałem ją za rękę przyciągając ją do siebie i obejmując mocno ramionami. Dlaczego los uparł się właśnie na nią? Tyle ostatnio przeżyła tylko po to, by śmierć zabrała, ją z tego świata? Nie zgadzam się. Mimo, że wcale nie znam Maggie za długo, nie zgadzam się! Jednego członka naszej paczki straciliśmy i nie chcemy stracić kolejnego. Nie ją.
– Wiesz... wiesz ile ci zostało czasu? – spytałem niepewnie.
– Około dwóch tygodni...
Kurwa!
– Mogę coś dla ciebie zrobić?
– Nie mów nikomu, proszę... – mruknęła błagalnie. – Nie chcę spędzić ostatnich dni na wysłuchiwaniu zażaleń.
– Niall mnie zabije – westchnąłem głośno. – Musisz z nim porozmawiać.
– Wiem. Zrobię to, ale nie dzisiaj. Za kilka dni. Proszę, nie mów nikomu – popatrzyła na mnie zaszklonymi oczami.
– Coś jeszcze? – przewróciłem oczami.
– Mogłabym się tu zatrzymać na trochę?
– Niech ci będzie. Coś jeszcze?
– Chciałabym przeżyć kilka dni na luzie i się czegoś napić.
Popatrzyłem na nią wymownie.
– Mogę pić, Harry. Tylko nie w dużych ilościach – wytłumaczyła.
Westchnąłem zrezygnowany.
– Dobra, ale zostajesz w domu. W między czasie ja pojadę do chłopaków dla ciebie po jakieś rzeczy, powiem, że jesteś bezpieczna i zatrzymałaś się w hotelu. Wieczorem przyjadę do ciebie.
– W hotelu? – zmarszczyła brwi.
– Nikt nie wie, że mam drugie mieszkanie – sprostowałem. – Umowa stoi?
– Stoi.




Musiałam ten rozdział podzielić na dwie części, bo byście chyba godzinę czytały to jako jedno. Mam cichą nadzieję, że mnie nie zabijecie, a przynajmniej wstrzymajcie się i planujcie brutalne pobicie, gwałt oraz morderstwo po zakończeniu tego opowiadania (przypominam, że zostały dokładnie dwa rozdziały i Epilog). Dziewiętnastym rozdziałem chciałam wam pokazać, jak potrafi wyglądać, życie Harry'ego, ale i również Zayna za życia. Chodzi mi oczywiście o fragment w klubie. 

A pod rozdziałem tradycyjnie możecie zadawać pytania bohaterom :)

Kocham was najmocniej na świecie, wiecie? 
eM's 

43 komentarze:

  1. Pierwsza!:D
    Suuuuuper, ale dlaczego ona ma raka?;((
    Szybko czekam na nn:)

    OdpowiedzUsuń
  2. o kurwa, a mi soę chce ryczeć, że ona umrze :(
    to opowiadanie wywiera we mmie tyle emocji;(
    siedze teraz w aucie o łzy mi lecą :c
    kocham to opowiadanie ;*
    zapraszam : http://liivethemomentt.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. omg cudooooo !!!
    kocham to ♥
    awww ;)
    szkoda mi meg :c

    czekam ;)
    kissed lolaa ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Czemu ma raka!
    Zrób coś żeby nie miała!
    I żyła długo i szczęśliwie
    P.S:czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow. Zaskoczyłaś mnie tym ze ma raka. Najpierw Zayn umarł teraz ona . Nie wiem jak aj to przeżyje. Czekam an nn<3 :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobra. Wdech, wydech, wdech, wydech i mogę przejść do pozostawienia swojej opinii. Jak tylko zobaczyłam na twitterze wpis, że pojawił się nowy rozdział, bardzo się ucieszyłam i przerywając poprzednią czynność, jaką była trudna próba zaczęcia pierwszego rozdziału, szybko weszłam na Twojego bloga i zaczęłam czytać. Rozdział jest naprawdę genialny! Wiem, te pochwały robią się już nudne, a także to, że piszę, że te pochwały robią się nudne, jest też nudne. Ale ja piszę samą prawdę. Tyle się w nim działo, że momentami musiałam się zatrzymać i spokojnie pomyśleć, przeanalizować wcześniej przeczytane słowa i dopiero w tedy wrócić do dalszego czytania. Nie powiem, to jest bardzo fajne, że akcja się ciągnie, bo prawdę powiedziawszy sama zawsze chciałam coś takiego zrealizować u siebie w opowiadaniu. Szkoda tylko, że wychodzi mi to jak nauka fizyki, której swoją drogę nie cierpię, ale to już inna bajka. Nie jest to teraz ważne. Jednak w tym wszystkim naprawdę żal mi Maggie! Żal mi ich wszystkich! Dopiero co stracili Zayna, z czym jeszcze nie do końca zdążyli się pogodzić, a teraz jeszcze będą musieli przeżyć jej śmierć?! Dwa tygodnie?! Pozostały jej tylko dwa tygodnie życia?! O matko. Dowiedzieć się czegoś takiego to jest straszny cios, a rak jest ciężką chorobą. To co potrafi zrobić z człowieka… . Przyznam Ci, że po przeczytaniu o śmierci Zayna, zaczęłam rozmyślać nad tym jak może wyglądać koniec tego opowiadania. W tedy też przyszło mi do głowy, czy na koniec nie stanie się nic Maggie? Teraz tylko aby nie było, że to wykrakałam. I jeszcze ten moment jak oni chcieli ją zgwałcić. Dobrze, że tam był Harry. Od dzisiaj jest on moim bohaterem! Gdyby to olał i zajął się tą panienką, nie chcę myśleć co by się stało. Maggie naprawdę dużo przeszła… Należy jej się coś od życia, które powoli gaśnie. Należy jej się zaznać tego cholernego szczęścia. Nie wiem czy aby na pewno na tym świecie, ale na drugim na pewno ją spotka. Pozna tam swoich rodziców, sporka się z Zaynem i będzie czuwała nad tymi, którzy byli dla niej naprawdę ważni, a zostali jeszcze na ziemi. Chociaż jako optymistka, wierzę w jakiś cud nad cudami. Wybacz, że mój komentarz jakoś nie trzyma się dziś kupy, ale dzisiaj mam jakiś dziwny dzień. Jakoś dziwnie zaczęłam się czuć. Życzę głowy pękającej od pomysłów i czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  7. nie wiem czy uda mi się powstrzymać, bo twoja wyobraźnia chyba za bardzo jest pobudzona. SERIO, ONA? MUSIAŁAŚ? Już chyba bardzie zdołowana być nie mogłam, najpierw Zayn, KTÓRY MIAŁ Z NIĄ BYĆ NA WIEKI WIEKÓW, a teraz ona. Chyba wyczuwasz moją desperację, hm? No nic, najwyżej będę przeklinać siebie i swoją naturę, oraz wyobraźnię, która zawsze oczekuje happy endu..
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  8. Czemu ona musi umrzeć ? :( Czemu to musi się tak skończyć , czemu nie ma Zayna ? :( Uwielbiałam tego bloga jak się skończy pewnie będę długo beczeć jak opentana :) Czekam na next i będę czytała nowego bloga :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Z rozdziału na rozdział coraz bardziej mnie szokujesz!
    Czekam z niecierpliwością na drugą część! xx

    OdpowiedzUsuń
  10. Dlaczego ona ma raka ;( ja nie chce, żeby ona umarła ;(
    płaczę..
    Rose

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy nastepna czesc?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pod koniec tygodnia, może w piątek, jak się wyrobię :)

      Usuń
  12. Wiedziałam że to jej złe samo poczucie to coś poważniejszego... Mam nadzieję że zdąży wyjaśnić sobie wszystko z Niallem... Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  13. tylko nie choroba Meggi, mam przynajmniej nadzieje ze wszystko sobie wyjaśnią, czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. dlaczego każdy twój rozdział powoduje u mnie łzy i dlaczego za każdym razem mam chore rozmyślenia, które powodują, że ryczę jak małe dziecko? serio, rzadko mi się zdarza płakać na blogach, może tylko wzruszyć, a u ciebie zawsze płaczę jakbym czytała jakąś książkę. jak chyba wiem Raka uleczyć się nie da, więc zapewnione mamy to, że Meg zginie, ale z biologii dobra nie jestem więc ja tam do końca nie wiem, haha ;c ostatni rozdział pewnie będzie z perspektywy Nialla lub Harry'ego i właśnie pewnie po śmierci Meg, więc jak go dodasz to z chusteczkami będę siedziała zapłakana. z niecierpliwieniem czekam na następny i tak jak obiecałam jutro, a tak właściwie już dzisiaj pojawi się rozdział, który już prawie jest gotowy :)
    pozdrawiam, zapłakana Ali ♥

    OdpowiedzUsuń
  15. OMG !
    Świetny<3

    OdpowiedzUsuń
  16. Och.. biedna Meg's.. Ale myślę.. że może będzie z Harry'ym? :)
    Boże, to jest straszne. Ta choroba. -.- Znam ją z bliska..
    Czekam na to o Zaynie.. T^T
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  17. Cudowny!Tylko dlaczego Maggie? Najpierw Zayn, teraz Megg's. Mam nadzieje, że przeżyje.
    Czekam na nn. <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Serio?Ma raka 10 lat i nadal żyje? Poza tym jeśli komuś zostały 2 tygodnie życia to powinien leżeć w szpitalu...
    Jakim cudem przez 10 lat nie zauważyła,że ma nowotwór? -.-
    To opowiadanie zrobiło się chujowe. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Staram się, jak mogę, skarbie! :)

      Usuń
  19. cześć! ojej i nawet nie wiem od czego zacząć. Może od jednego prostego zdania. Wczoraj przeczytałam całe to opowiadanie. Ale i to nie wszystko; tak mi się spodobało, że dzisiaj postanowiłam przeczytać twoje poprzednie opowiadanie(tj. sweet-sounds-of-his-voice). Obliczając, razem na je oba poświęciłam około sześciu godzin. Najlepsze jest w tym to, że wcale nie żałuję.
    Moim zdaniem piszesz genialnie! Nie dość, że zawsze przecinki są we właściwym miejscu, wszystko pod względem gramatyki, poprawności... w ogóle! ALE TY MASZ TALENT, NOO!
    W każdym opowiadaniu, jakie przeczytałam, sprawiałaś, że czułam prawie każdą emocję bohatera. Na przykład, wracając do SSOHV, gdy Lucy była wściekła na Harrego, sama byłam zła, gdy Niall zrezygnował z bycia w zespole dla Suzie(co prawda tylko na chwilę, ale jednak) wzruszyłam się, ponieważ był gotowy poświęcić się dla niej aż tak. Doskonale opisujesz ich odczucia, opisujesz miłość. Kiedy Lucy była w śpiączce dało się poczuć tę troskę Stylesa o chorą dziewczynę.
    Jak już pisałam - jesteś genialna w tym co robisz.
    Przechodząc już do tego opowiadania... Ono pierwsze "skradło mi serce" (;
    Najpierw fakt, że do Maggie jest siostrą Nialla... zaskakujące. Co prawda, z początku myślałam, że nie zorientują się i się w sobie zakochają czy coś :D Wiem, że to by było dziwne, ale teraz jest dużo opowiadań z takimi sytuacjami :p
    Potem jeszcze wybryk Zayna w tym klubie. Złość Meggie, która jednak nic nie dała nieubłaganej miłości, którą później darzyła Malika.
    Czy to jesteś świadoma jak chciało mi się beczeć, kiedy okazało się, że on zginął? Przecież byli wtedy razem. Popłakałam się. No dobra, rzadko się wzruszam, może, pisząc poetycko, stwierdzę, iż "jedna samotna łza pociekła po moim policzku" xD
    Niemniej jednak, było mi baaardzo smutno.
    Teraz jest jeszcze Harry. Wiem, że pewnie Maggie nic do niego nie czuje, a ja mam jakieś urojenia, ale fajnie by się stało, gdyby, no wiesz, coś ten teges :p i tak nie mogę się pogodzić z jednym faktem. Dziewczyna ma raka... no, jak to tak można! :p
    Ona musi przeżyć. Proszę nie uśmiercaj kolejnego bohatera...
    O, nie. Wiesz co mi przyszło do głowy? Że będzie chciała w ten sposób "dołączyć do Zayna". Nie rób mi tego błaaaaaaagam!
    No dobra... to przecież twoje opowiadanie ;)
    Teraz tylko czekam na kolejny.
    Chemin ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę już to pisać kolejnej osobie z kolei, że za każdym razem, gdy widzę taki długi komentarz myślę sobie: "O cholera, są błędy. Coś jest nie tak. Nawaliłam. Bożeeeeee...". No i po raz kolejny się pomyliłam. Po pierwsze: OMG, dziewczyno! Serio poświęciłaś sześć godzin ona Sweet Sounds Of His Voice i Sick Truth, by wszystko przeczytać? Wow! Niesamowite, że wykorzystałaś swój wolny czas, dla moich opowiadań. To dla mnie bardzo wiele znaczy!
      Jak wspomniałaś o moim wcześniejszym blogu, od razu wróciły mi wspomnienia. Uwielbiałam w nim relację między Harrym, a Lucy oraz urocze gesty Nialla i Suzie, ahhhhh :)
      Co do Sick Truth, to mogę zapewnić, że jeszcze wiele się wydarzy w dwóch ostatnich rozdziałach i w Epilogu.
      Cieszę się, że ci się spodobały moje opowiadania :)
      Dziękuję za ten dłuuuugi komentarz, który czytałam z wielkim uśmiechem na twarzy! ♥

      Usuń
  20. O gwałcie nie myślałam ale dzięki za pomysł.

    JAK MOGŁAŚ?!
    mogłaś zabić Zayna.
    serio, pogodziłam sie z tym ale ją?!

    I pytanko:
    - wolisz zostać najpierw pobita, zgwałcona czy oba na raz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. prosiłam, żebyście poczekały jeszcze na rozwój sytuacji... a co do pytania, to nic bym nie wolała, bo po tym bym była zbyt roztrzęsiona, by pisać rozdziały, haha :)

      Usuń
  21. Zostałaś nominowana do Versatile Blogger Award
    Więcej na http://koffyou.blogspot.com/2013/08/nominacje.html

    OdpowiedzUsuń
  22. Genialny rozdział, choć łza poleciała.
    Ostatnio mam wgl wrażenie, że wszystko jest prowadzone
    przez czarny scenariusz. Serio.
    Ostatnie rozdziały są tak mega dołujące, że głowa
    mała. Nie mówię, że to źle bo cały czas dobrze być
    nie może. Ale tęsknię za jakąś nutką żartu czy dobrego humoru.
    A tak wgl. SERIO?! śmierć Zayn'a ( to już był
    megaaa szok i niedowierzanie ) a teraz jeszcze
    za 2 tygodnie ma umrzeć Meg's ?! Nie no serio.?
    Czuję się jak na wiecznej stypie. Może zabijesz jeszcze Niall'a
    który popełni samobójstwo bo Meg's nie chciała z nim porozmawiać ?
    A potem jeszcze reszta 1D bo będą zdołowani.? XD
    Nie no dobra, kiepskie żarty. Tylko nie bierz tego na poważnie xD
    W każdym razie jak umrze Meg's to... troszkę zawiodę się na tym opowiadaniu.
    Ale nie oceniaj tego jako atak na ciebie czy cuś. Po prostu
    za bardzo mnie dobijają jaka fala smutnych wydarzeń. :C

    Czekam na rozmowę Meg's i Niall'a.
    Kurde, muszą się jakoś dogadać przed jej śmiercią.
    A tak wgl. to czekam na większą chemię między Harry'm a Meg's !
    Mam nadzieję że ostatnie dni ich zbliżą do siebie :)

    Ogólnie zauważyłam, że mało piszesz o mediach.
    Wiesz...o twiter'ze, prasie itp.
    Tak jakby się nie interesowali 1D.
    A wiadomo, że to niemożliwe.
    Taka mała uwaga.

    Czekam na następny :*

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
    http://youonlyliveone-yolo.blogspot.se/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w tym opowiadaniu One Direction nie istnieje :)

      Usuń
  23. Cześc kochana Ems! Po raz kolejny nawalam i komentuje tak późno.. Źle się z tym czuje, ale wakacje i ten brak czasu mnie przytłacza. Nie mam nawet chwili żeby poświęcic ją na napisanie czegoś swojego, ale koniec o mnie. Przejdźmy do rzeczy.
    Rozdział jest jak zwykle F E N O M E N A L N Y !! Na prawdę jestem pod wielkim wrażeniem. Moment gdy Harry znalazł błagającą Meg's o ratunek jest jednym z tych, który najbardziej utkwił mi w pamięci. Aż strach pomyślec co by się stało gdyby nie wyszedł w tamtym momencie z klubu lub wcale by go w nim nie było tamtej nocy. Następny fragment- Choroba Meg's? Tak strasznie mi jej szkoda. Całe życie cierpi, jeszcze teraz to? Dopiero co niedawno straciła Malika, który stawał się jej coraz bliższy a teraz ona sama została skazana na taki okrutny los? Jestem bardzo ciekawa reakcji Nialla. Cały czas zwlekał z powiedzeniem prawdy siostrze a teraz zostało mu tak niewiele czasu na poprawienie relacji z dziewczyną. Życie jest okrutne. Mam nadzieje, że mimo wszystko uda jej się przezwyciężyc chorobę. Może jednak cokolwiek da się zrobic? Może zacznie się bronic? Może zacznie walczyc z rakiem?
    Życzę ci głowy pękającej od pomysłów i żebyś nadal nas zadziwiała z każdym następnym rozdziałem tak jak dotychczas <3

    OdpowiedzUsuń
  24. jutro, albo w niedziele :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Wiesz....przypomniało mi sie jak zaczynałaś pisać pierwszego bloga. To było chyba na wakacjach rok temu prawda? Ehh wzruszyłam sie z tego wszystkiego i przypomniałam sobie jeziorko Emmy i Lou. Jak ten czas szybko leci...ja szybko życie ucieka nam z przed nosa... Tyle sie zmieniło przez ten rok ... Ale ty nie.wszystko czemu ufałam zniknęło ale nie ty. Ej....dziękuje <3 //Mrs.Hudson

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy blog powstał o ile dobrze pamiętam w maju. Ahhhh, Emma i Louis... Jeziorko... Ile wspomnień! Mimo, że nie jestem zbytnio zadowolona z Paradise With You, to i tak mam sentyment do tego opowiadania, bo było to moje pierwsze, które gdzieś publikowałam. No cóż, mam nadzieję, że cię nie zawiodę i postaram się nie zniknąć. Przynajmniej nie teraz i przez dłuższy czas też nie, tego możesz być pewna :) To ja dziękuję, że jesteś ze mną już trzecie opowiadanie i nie odchodzisz! ♥

      Usuń
  26. Odpowiedzi
    1. jestem w trakcie pisania i nie wiem kiedy skończę. jednak nie pójdę spać dopóki nie dodam rozdziału.

      Usuń
    2. To długo nie śpisz ;)

      Usuń
    3. wiesz co ci powiem? pisałam rozdział, siedząc sobie z laptopem na łóżku... jak to się skończyło? zasnęłam z komputerem na kolanach i obudził mnie dopiero budzik o 6. takie rzeczy tylko ze mną!

      Usuń
    4. Mam nadzieję, że się chociaż wyspałaś <3 Hahah. Można liczyć jeszcze dziś na rozdział? ;3

      Usuń
    5. szczerze mówiąc to tak sobie... wszystko mnie boli :( skarbie, postaram się zrobić co w mojej mocy, ale nic nie obiecuję... tak cholernie dużo mam znowu na głowie...

      Usuń
  27. Nie przejmuj się, poczekamy ;3 Znając Twoja twórczość cierpliwość poppłaci .

    OdpowiedzUsuń
  28. eM's co z rozdZiałem?

    OdpowiedzUsuń
  29. Kiedy nastepny ...?

    OdpowiedzUsuń
  30. Kiedy nastepny ...?

    OdpowiedzUsuń