z perspektywy Maggie
Budzik. Drugi dzień z rzędu ten śmieszny przedmiot musi obudzić mnie rano. Usiadłam na brzegu łóżka przeczesując włosy oraz przecierając zaspane oczy. Chyba nigdy nie przywyknę do wczesnego wstawania... To nie leży w mojej naturze. Jednak co poradzić na to, że żeby realizować marzenia trzeba się poświęcać? Trzeba zapieprzać od samego rana, by czegoś się nauczyć lub cokolwiek osiągnąć. Nie można stać w miejscu, kiedy inni stają się coraz lepsi. No przynajmniej ja nie mogę, bo tak nie chcę.
Powolnym krokiem skierowałam się do łazienki, po drodze włączając skromne kino domowe, które po chwili zaczęło wydobywać dźwięki piosenek znajdujących się na pendrivie. Od razu zabrałam się za oblanie twarzy zimną wodą oraz umycie zębów. Po wykonaniu tych czynności zrzuciłam z siebie luźny t-shirt oraz krótkie spodenki, a następnie nałożyłam na siebie czystą bieliznę i ubranie jakie sobie przygotowałam wczoraj. Dzisiaj wypadło na leginsy, koszulkę z krótkim rękawkiem, ramoneskę i trampki-wszystko w kolorze czarnym. Swoje włosy związałam w niski, luźny kucyk, a kwestii makijażu zdecydowałam się na minimalną warstwę podkładu oraz pomalowanie rzęs ulubionym tuszem pogrubiającym. Przyglądnęłam się swojemu odbiciu, wzdychając ciężko.
– To co Meg's, dzisiaj też nie będziesz głodna? – spytałam samą siebie, po czym zaśmiałam się pod nosem. – Jasne – mruknęłam, opuszczając łazienkę.
Nie wiem, czy to przez nerwy, czy przez jakąś chorobę, ale od kilku dni kompletnie nie mam apetytu. Na sam widok czegokolwiek do jedzenia chce mi się wymiotować. Nawet głupie otworzenie lodówki sprawia, że mam mdłości. Właściwie to i lepiej. Mam okazję trochę stracić na wadze i dorównać tym chudym dziewczynom z mojej szkoły. Nigdy nie lubiłam swojej budowy ciała oraz figury, ale kiedy słyszę pozytywne komentarze ludzi na temat mojego brzucha, bądź nóg, chcę je eksponować. Nie oznacza to jednak tego, że w pełni się akceptuję. Dość dużo brakuje mi jeszcze do tak zwanego "ideału".
Z racji tego, że nie mam zamiaru nic jeść, wyłączyłam sprzęt, zgarnęłam torbę i odpuściłam mieszkanie. Po zakluczeniu drzwi, szybkim krokiem zaczęłam pokonywać schody prowadzące na sam dół. Trochę mi to zajęło, gdyż mieszkałam na trzecim piętrze. Gdy znalazłam się już na parterze, z końca korytarza wzięłam swój rower. Wyprowadziłam go na zewnątrz, a następnie zasiadając na nim ruszyłam w stronę szkoły. Na moje szczęście, o godzinie dziewiątej rano ulice Nowego Jorku nie są mocno zatłoczone, bo większość ludzi jest już w pracy. W tej chwili moje myśli skupiły się na wyzwaniach jakie czekają mnie dzisiejszego dnia. Wątpliwości znowu opanowały mój umysł. Dlaczego? Muszę zmierzyć się z teorią i praktyką jazz'u oraz zajęciami z aktorstwa. Co w tym jest trudnego? Wszystko! Jazz jest chyba najbardziej wymagającym stylem tańca, gdyż trzeba mieć ogromną koordynację ruchową oraz rozciągnięte ciało. Dochodzi jeszcze do tego znajomość poszczególnych podstaw łącznie z nazwami, które są bardzo trudne do zapamiętania. Aktorstwo mianowicie, wymaga panowania nad emocjami i mimiką twarzy, co nie zawsze jest takie proste, jednak bardzo pomaga w tańcu. Będzie ciężko jak cholera...
Musiałam przerwać swoje przemyślenia, ponieważ zajechałam pod budynek Broadway Dance Center. Na tyłach szkoły przypięłam rower do barierki, a następnie udałam się do środka. W głównym korytarzu znajdowało się już dość sporo uczniów, których wzrok był teraz skupiony na mnie. Dlatego też z wymuszonym uśmiechem przemieszczałam się wzdłuż pomieszczenia. Przyśpieszyłam kroku, kiedy zauważyłam, że nauczyciel jazz'u wpuszcza już moją grupę do klasy. Jak się okazało była to średniej wielkości sala, której ściany miały kolor błękitu, a podłoga cała była obłożona ciemnobrązową wykładziną, na której stało kilkanaście pojedynczych ławek dla uczniów oraz biurko dla nauczyciela. Na samym końcu pomieszczenia stała dość duża tablica interaktywna, a tuż obok niej wisiała półka z licznymi pucharami. Zajęłam miejsce na czwartej ławce w rzędzie po prawej stronie. Prawdę mówiąc cieszyłam się, że mam możliwość siedzenia samej, bo dzięki temu będę mogła bardziej się skupić na lekcji.
– Serdecznie witam was na zajęciach – przywitał się nauczyciel, kiedy wszyscy zajęli swoje miejsca. – Nazywam się Jim Cooney i będę miał z wami teorię i praktykę jazz'u oraz zajęcia z aktorstwa. Podsumowując, spędzicie dzisiaj z moją wymagającą osobą kilka ciężkich godzin – zakończył, a w pomieszczeniu rozległy się ciężkie westchnięcia. -Ja też się cieszę – zażartował, zasiadając na krześle przy biurku.
Nauczyciel zabrał się za sprawdzenie obecności, wyczytując kolejno uczniów. Cierpliwie wyczekiwałam na swoje nazwisko, rozglądając się po klasie. Dziwne dla mnie było to, że większości ludzi nie znałam, a będę musiała z nimi współpracować. Wszyscy jesteśmy sobie obcy, a w szczególności większość jest obca dla mnie. Może to i lepiej? Bez sensu jest się przywiązywać do innych. Przecież prędzej, czy później i tak nasze drogi się rozejdą, a my o sobie zapomnimy. Lepiej jest trzymać się na dystans. To ogranicza cierpienia.
– Maggie Horan – usłyszałam swoje imię, wypowiadane przez Cooney'a. Potwierdziłam swoją obecność cichym "jestem", po czym znowu zabrałam się za analizowanie nowych twarzy. Pustka. Nikogo nie mogłam skojarzyć, co jest co najmniej dziwne, bo mieszkam w Nowym Jorku osiemnaście lat i siłą rzeczy powinnam się kiedykolwiek na kogoś natknąć. Właśnie w tym momencie mój wzrok napotkał poznanego mi kilka dni wcześniej bruneta, który z zaciekawieniem mi się przyglądał. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały chłopak uśmiechnął się machając powoli do mnie ręką. Odwzajemniłam oba gesty, wlepiając spojrzenie w ławkę. Kompletnie zapomniałam. Zayn jest jedyną osobą w mojej grupie, z którą rozmawiam. No o ile wymianę słów "cześć" i "siema" można nazwać rozmową. Z drugiej strony lepsze to, niż nic.
Moje rozmyślenia po raz kolejny zostały przerwane, ale tym razem przez panią dyrektor, która z gracją weszła do pomieszczenia. Była ubrana w miętowe zwężane spodnie, w tym samym kolorze marynarkę oraz białą koszulę zapiętą pod szyję. Na stopach miała beżowe szpilki na platformie, a jej włosy spięte były w staranny kok.
– Drodzy uczniowie – zaczęła donośnym, ale i stanowczym głosem. – Dzisiaj o godzinie dziewiętnastej w klubie Cielo odbędzie się dyskoteka, na której będziecie mieli okazję bliżej się poznać. Obecność jest obowiązkowa – oznajmiła, po czym grzecznie przeprosiła za zakłócenie zajęć i opuściła salę.
W klasie rozległ się szmer rozmów, między niektórymi osobami, które już zaczynały umawiać się na dzisiejszy wieczór. Westchnęłam ciężko zaczynając nerwowo bawić się placami. Nie miałam ochoty na żadne wyjścia, a już w szczególności na wyjścia z osobami, których nie znam. Z drugiej jednak strony, to jest okazja, by czegoś się o nich dowiedzieć. Tak czy owak i tak muszę iść, bo jak to powiedziała pani dyrektor: "Obecność jest obowiązkowa".
Hałas w klasie został przerwany przez nauczyciela, który poprosił klasę o skupienie się na lekcji. Tak też było. Dzisiejszy temat pan Cooney rozpoczął pytając nas o to, z czym kojarzy nam się jazz. Każdy musiał napisać na kartce o tym kilka słów, a następnie przedstawić je przed grupą. Z czym kojarzy mi się jazz? Z tańcem, ze sztuką, z wyrażeniem uczuć, z delikatnością, ogromną koordynacją ruchową, z trudnymi nazwami, z teatrem, z musicalami oraz z pasją. Przeczytawszy te słowa choreograf przyznał, że mam rozszerzony pogląd na świat tańca i (niestety) będzie uważnie mnie obserwował na swoich zajęciach. Świetnie! Tylko tego mi brakowało, bym została wyśmiana za brak umiejętności szpagatu i problemy z zapamiętywaniem nazw. Mówiłam, że będzie ciężko jak cholera? Cofam to. Będzie ciężko, jak chuj! Ale co poradzić, na moje zajebiste szczęście? Nic! Dawno nie czułam się taka bezradna...
Zanim się obejrzałam teoria dobiegła końca i już znajdywałam się na sali, czekając z resztą grupy na wycisk. Przesadzam? Ależ skąd że! Cooney sam nas przed tym ostrzegł.
– Podobno już dzisiaj będzie robił partnerowania – usłyszałam za sobą głos Zayn'a, na który od razu się odwróciłam. Partnerowania? Cholera! – Gdyby to okazało się prawdą, chciałabyś ćwiczyć ze mną? – spytał po chwili, przyglądając mi się z łobuzerskim uśmiechem.
– Czemu nie – zgodziłam się, próbując zachować spokój. Brunet już chciał coś mówić, ale w tym samym momencie w pomieszczeniu pojawił się choreograf, który od razu przeszedł do rzeczy włączając muzykę i rozpoczynając rozgrzewkę.
Kilka minut później wszyscy przekonaliśmy się, że nauczyciel wcale nie żartował, ponieważ ćwiczenia rozciągające jakie nam zafundował były straszne. Co więcej nigdy nie widziałam mężczyzny, który byłby aż tak rozciągnięty. Czy go nic tam nie boli, kiedy robi szpagat? Może on tam nic w ogóle nie ma? Nie mam pojęcia. W każdym bądź razie, wszyscy oprócz pana Jim'a przechodzili ogromne katusze. Nawet dziewczyny, które do tej pory wykazywały się nienaganną giętkością ciała wręcz jęczały z bólu. Dla jednej nawet pociekły łzy. A ja? Udawałam, że to łatwizna i starałam się uśmiechać. Jednak w mojej głowie tłumiły się wiązanki przekleństw, które jeszcze trochę, a wyjdą z moich ust.
Na szczęście ćwiczenie nazywane przez choreografa "linijką", czyli podniesieniem wyprostowanej nogi najwyżej jak się potrafi, było ostatnie, więc teraz zabraliśmy się za naukę podstaw. W myślach modliłam się, by nie było partnerowań. Dlaczego? Bo moje ciało musiałoby być dotykane przez kogoś innego, a ja najzwyczajniej w świetnie nie jestem do tego przyzwyczajona. Każdy kontakt cielesny w szczególności z osobnikiem płci przeciwnej wywołuje u mnie dziwne dreszcze i ścisk w żołądku. Nie lubię tego uczucia. Jest takie dziwne...
Nikt nie potrafi wyobrazić sobie mojej ulgi, gdy okazało się, że całe zajęcia będziemy ćwiczyć zwykłe obroty, odpowiednie napinanie mięśni i postawę. Od razu się rozluźniłam, a kolejne kroki przychodziły mi z łatwością. Zauważył to nawet Cooney, który co chwilę powtarzał: "Maggie, świetnie!", "Maggie zademonstruj!", bla, bla, bla... Czyżbym stała się jego ulubienicą? Oby nie. Nie lubię być w czyimś szczególnym centrum zainteresowania. Ygh... Zawsze coś musi pójść nie tak...
Chcąc, nie chcąc czas minął mi tak szybo, że zostały już tylko zajęcia z aktorstwa, na których musieliśmy ćwiczyć w parach. Wcale nie zaskoczyło mnie to, że trafił mi się Zayn. Na szczęście nie musieliśmy się w żaden sposób dotykać. Jedno z zadań na przykład polegało na zwyczajnej rozmowie.
– Wybierasz się na dzisiejszą imprezę? – spytał mnie brunet, siadając na krześle na przeciwko mnie, przez co cały czas utrzymywaliśmy kontakt wzrokowy.
– Nie mam wyboru. Obecność jest obowiązkowa – odparłam wzruszając ramionami. – A co? Ty nie idziesz?
– Miałem inne plany, ale wygląda na to, że muszę je zmienić – powiedział obojętnie, zawzięcie mi się przyglądając, co nie powiem trochę mnie irytowało. – Poza tym, nie zawsze mam okazję bawić się za darmo w jednym z najdroższych klubów w Nowym Jorku – dodał.
– To chyba jedyny powód, dla którego idę – mruknęłam i nie wytrzymując jego przeszywającego spojrzenia, wlepiłam wzrok w swoje kolana. Taka była prawda, że klub Cielo, w którym odbywa się impreza jest najekskluzywniejszym klubem o jakim słyszała Ameryka. Zazwyczaj bawią się w nim sami celebryci, którzy za wejście płacą ogromne kwoty pieniężne.
– No dobra grupo! To było pracowite pięć godzin, dziękuję wam za starania. Teraz możecie wracać do domu, by przyszykować się na imprezę – zarządził Jim Cooney, a ja, wyraźnie zaskoczona, razem z resztą udałam się do wyjścia z sali. Czy mi się wydaje, czy dzięki rozmowie z brunetem czas minął mi niesamowicie szybko? Nie możliwe! A może jednak? Mniejsza z tym... Nim się obejrzałam opuściłam już budynek szkoły i kierowałam się na jego tyły po rower, z którym na szczęście tym razem nie miałam problemu, tak jak ostatnio. Zasiadłam, więc na niego jadąc w stronę wieżowca, w którym mieszkałam, by przygotować się na zabawę. Kto wie, może nie będzie aż tak źle?
Budzik. Drugi dzień z rzędu ten śmieszny przedmiot musi obudzić mnie rano. Usiadłam na brzegu łóżka przeczesując włosy oraz przecierając zaspane oczy. Chyba nigdy nie przywyknę do wczesnego wstawania... To nie leży w mojej naturze. Jednak co poradzić na to, że żeby realizować marzenia trzeba się poświęcać? Trzeba zapieprzać od samego rana, by czegoś się nauczyć lub cokolwiek osiągnąć. Nie można stać w miejscu, kiedy inni stają się coraz lepsi. No przynajmniej ja nie mogę, bo tak nie chcę.
Powolnym krokiem skierowałam się do łazienki, po drodze włączając skromne kino domowe, które po chwili zaczęło wydobywać dźwięki piosenek znajdujących się na pendrivie. Od razu zabrałam się za oblanie twarzy zimną wodą oraz umycie zębów. Po wykonaniu tych czynności zrzuciłam z siebie luźny t-shirt oraz krótkie spodenki, a następnie nałożyłam na siebie czystą bieliznę i ubranie jakie sobie przygotowałam wczoraj. Dzisiaj wypadło na leginsy, koszulkę z krótkim rękawkiem, ramoneskę i trampki-wszystko w kolorze czarnym. Swoje włosy związałam w niski, luźny kucyk, a kwestii makijażu zdecydowałam się na minimalną warstwę podkładu oraz pomalowanie rzęs ulubionym tuszem pogrubiającym. Przyglądnęłam się swojemu odbiciu, wzdychając ciężko.
– To co Meg's, dzisiaj też nie będziesz głodna? – spytałam samą siebie, po czym zaśmiałam się pod nosem. – Jasne – mruknęłam, opuszczając łazienkę.
Nie wiem, czy to przez nerwy, czy przez jakąś chorobę, ale od kilku dni kompletnie nie mam apetytu. Na sam widok czegokolwiek do jedzenia chce mi się wymiotować. Nawet głupie otworzenie lodówki sprawia, że mam mdłości. Właściwie to i lepiej. Mam okazję trochę stracić na wadze i dorównać tym chudym dziewczynom z mojej szkoły. Nigdy nie lubiłam swojej budowy ciała oraz figury, ale kiedy słyszę pozytywne komentarze ludzi na temat mojego brzucha, bądź nóg, chcę je eksponować. Nie oznacza to jednak tego, że w pełni się akceptuję. Dość dużo brakuje mi jeszcze do tak zwanego "ideału".
Z racji tego, że nie mam zamiaru nic jeść, wyłączyłam sprzęt, zgarnęłam torbę i odpuściłam mieszkanie. Po zakluczeniu drzwi, szybkim krokiem zaczęłam pokonywać schody prowadzące na sam dół. Trochę mi to zajęło, gdyż mieszkałam na trzecim piętrze. Gdy znalazłam się już na parterze, z końca korytarza wzięłam swój rower. Wyprowadziłam go na zewnątrz, a następnie zasiadając na nim ruszyłam w stronę szkoły. Na moje szczęście, o godzinie dziewiątej rano ulice Nowego Jorku nie są mocno zatłoczone, bo większość ludzi jest już w pracy. W tej chwili moje myśli skupiły się na wyzwaniach jakie czekają mnie dzisiejszego dnia. Wątpliwości znowu opanowały mój umysł. Dlaczego? Muszę zmierzyć się z teorią i praktyką jazz'u oraz zajęciami z aktorstwa. Co w tym jest trudnego? Wszystko! Jazz jest chyba najbardziej wymagającym stylem tańca, gdyż trzeba mieć ogromną koordynację ruchową oraz rozciągnięte ciało. Dochodzi jeszcze do tego znajomość poszczególnych podstaw łącznie z nazwami, które są bardzo trudne do zapamiętania. Aktorstwo mianowicie, wymaga panowania nad emocjami i mimiką twarzy, co nie zawsze jest takie proste, jednak bardzo pomaga w tańcu. Będzie ciężko jak cholera...
Musiałam przerwać swoje przemyślenia, ponieważ zajechałam pod budynek Broadway Dance Center. Na tyłach szkoły przypięłam rower do barierki, a następnie udałam się do środka. W głównym korytarzu znajdowało się już dość sporo uczniów, których wzrok był teraz skupiony na mnie. Dlatego też z wymuszonym uśmiechem przemieszczałam się wzdłuż pomieszczenia. Przyśpieszyłam kroku, kiedy zauważyłam, że nauczyciel jazz'u wpuszcza już moją grupę do klasy. Jak się okazało była to średniej wielkości sala, której ściany miały kolor błękitu, a podłoga cała była obłożona ciemnobrązową wykładziną, na której stało kilkanaście pojedynczych ławek dla uczniów oraz biurko dla nauczyciela. Na samym końcu pomieszczenia stała dość duża tablica interaktywna, a tuż obok niej wisiała półka z licznymi pucharami. Zajęłam miejsce na czwartej ławce w rzędzie po prawej stronie. Prawdę mówiąc cieszyłam się, że mam możliwość siedzenia samej, bo dzięki temu będę mogła bardziej się skupić na lekcji.
– Serdecznie witam was na zajęciach – przywitał się nauczyciel, kiedy wszyscy zajęli swoje miejsca. – Nazywam się Jim Cooney i będę miał z wami teorię i praktykę jazz'u oraz zajęcia z aktorstwa. Podsumowując, spędzicie dzisiaj z moją wymagającą osobą kilka ciężkich godzin – zakończył, a w pomieszczeniu rozległy się ciężkie westchnięcia. -Ja też się cieszę – zażartował, zasiadając na krześle przy biurku.
Nauczyciel zabrał się za sprawdzenie obecności, wyczytując kolejno uczniów. Cierpliwie wyczekiwałam na swoje nazwisko, rozglądając się po klasie. Dziwne dla mnie było to, że większości ludzi nie znałam, a będę musiała z nimi współpracować. Wszyscy jesteśmy sobie obcy, a w szczególności większość jest obca dla mnie. Może to i lepiej? Bez sensu jest się przywiązywać do innych. Przecież prędzej, czy później i tak nasze drogi się rozejdą, a my o sobie zapomnimy. Lepiej jest trzymać się na dystans. To ogranicza cierpienia.
– Maggie Horan – usłyszałam swoje imię, wypowiadane przez Cooney'a. Potwierdziłam swoją obecność cichym "jestem", po czym znowu zabrałam się za analizowanie nowych twarzy. Pustka. Nikogo nie mogłam skojarzyć, co jest co najmniej dziwne, bo mieszkam w Nowym Jorku osiemnaście lat i siłą rzeczy powinnam się kiedykolwiek na kogoś natknąć. Właśnie w tym momencie mój wzrok napotkał poznanego mi kilka dni wcześniej bruneta, który z zaciekawieniem mi się przyglądał. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały chłopak uśmiechnął się machając powoli do mnie ręką. Odwzajemniłam oba gesty, wlepiając spojrzenie w ławkę. Kompletnie zapomniałam. Zayn jest jedyną osobą w mojej grupie, z którą rozmawiam. No o ile wymianę słów "cześć" i "siema" można nazwać rozmową. Z drugiej strony lepsze to, niż nic.
Moje rozmyślenia po raz kolejny zostały przerwane, ale tym razem przez panią dyrektor, która z gracją weszła do pomieszczenia. Była ubrana w miętowe zwężane spodnie, w tym samym kolorze marynarkę oraz białą koszulę zapiętą pod szyję. Na stopach miała beżowe szpilki na platformie, a jej włosy spięte były w staranny kok.
– Drodzy uczniowie – zaczęła donośnym, ale i stanowczym głosem. – Dzisiaj o godzinie dziewiętnastej w klubie Cielo odbędzie się dyskoteka, na której będziecie mieli okazję bliżej się poznać. Obecność jest obowiązkowa – oznajmiła, po czym grzecznie przeprosiła za zakłócenie zajęć i opuściła salę.
W klasie rozległ się szmer rozmów, między niektórymi osobami, które już zaczynały umawiać się na dzisiejszy wieczór. Westchnęłam ciężko zaczynając nerwowo bawić się placami. Nie miałam ochoty na żadne wyjścia, a już w szczególności na wyjścia z osobami, których nie znam. Z drugiej jednak strony, to jest okazja, by czegoś się o nich dowiedzieć. Tak czy owak i tak muszę iść, bo jak to powiedziała pani dyrektor: "Obecność jest obowiązkowa".
Hałas w klasie został przerwany przez nauczyciela, który poprosił klasę o skupienie się na lekcji. Tak też było. Dzisiejszy temat pan Cooney rozpoczął pytając nas o to, z czym kojarzy nam się jazz. Każdy musiał napisać na kartce o tym kilka słów, a następnie przedstawić je przed grupą. Z czym kojarzy mi się jazz? Z tańcem, ze sztuką, z wyrażeniem uczuć, z delikatnością, ogromną koordynacją ruchową, z trudnymi nazwami, z teatrem, z musicalami oraz z pasją. Przeczytawszy te słowa choreograf przyznał, że mam rozszerzony pogląd na świat tańca i (niestety) będzie uważnie mnie obserwował na swoich zajęciach. Świetnie! Tylko tego mi brakowało, bym została wyśmiana za brak umiejętności szpagatu i problemy z zapamiętywaniem nazw. Mówiłam, że będzie ciężko jak cholera? Cofam to. Będzie ciężko, jak chuj! Ale co poradzić, na moje zajebiste szczęście? Nic! Dawno nie czułam się taka bezradna...
Zanim się obejrzałam teoria dobiegła końca i już znajdywałam się na sali, czekając z resztą grupy na wycisk. Przesadzam? Ależ skąd że! Cooney sam nas przed tym ostrzegł.
– Podobno już dzisiaj będzie robił partnerowania – usłyszałam za sobą głos Zayn'a, na który od razu się odwróciłam. Partnerowania? Cholera! – Gdyby to okazało się prawdą, chciałabyś ćwiczyć ze mną? – spytał po chwili, przyglądając mi się z łobuzerskim uśmiechem.
– Czemu nie – zgodziłam się, próbując zachować spokój. Brunet już chciał coś mówić, ale w tym samym momencie w pomieszczeniu pojawił się choreograf, który od razu przeszedł do rzeczy włączając muzykę i rozpoczynając rozgrzewkę.
Kilka minut później wszyscy przekonaliśmy się, że nauczyciel wcale nie żartował, ponieważ ćwiczenia rozciągające jakie nam zafundował były straszne. Co więcej nigdy nie widziałam mężczyzny, który byłby aż tak rozciągnięty. Czy go nic tam nie boli, kiedy robi szpagat? Może on tam nic w ogóle nie ma? Nie mam pojęcia. W każdym bądź razie, wszyscy oprócz pana Jim'a przechodzili ogromne katusze. Nawet dziewczyny, które do tej pory wykazywały się nienaganną giętkością ciała wręcz jęczały z bólu. Dla jednej nawet pociekły łzy. A ja? Udawałam, że to łatwizna i starałam się uśmiechać. Jednak w mojej głowie tłumiły się wiązanki przekleństw, które jeszcze trochę, a wyjdą z moich ust.
Na szczęście ćwiczenie nazywane przez choreografa "linijką", czyli podniesieniem wyprostowanej nogi najwyżej jak się potrafi, było ostatnie, więc teraz zabraliśmy się za naukę podstaw. W myślach modliłam się, by nie było partnerowań. Dlaczego? Bo moje ciało musiałoby być dotykane przez kogoś innego, a ja najzwyczajniej w świetnie nie jestem do tego przyzwyczajona. Każdy kontakt cielesny w szczególności z osobnikiem płci przeciwnej wywołuje u mnie dziwne dreszcze i ścisk w żołądku. Nie lubię tego uczucia. Jest takie dziwne...
Nikt nie potrafi wyobrazić sobie mojej ulgi, gdy okazało się, że całe zajęcia będziemy ćwiczyć zwykłe obroty, odpowiednie napinanie mięśni i postawę. Od razu się rozluźniłam, a kolejne kroki przychodziły mi z łatwością. Zauważył to nawet Cooney, który co chwilę powtarzał: "Maggie, świetnie!", "Maggie zademonstruj!", bla, bla, bla... Czyżbym stała się jego ulubienicą? Oby nie. Nie lubię być w czyimś szczególnym centrum zainteresowania. Ygh... Zawsze coś musi pójść nie tak...
Chcąc, nie chcąc czas minął mi tak szybo, że zostały już tylko zajęcia z aktorstwa, na których musieliśmy ćwiczyć w parach. Wcale nie zaskoczyło mnie to, że trafił mi się Zayn. Na szczęście nie musieliśmy się w żaden sposób dotykać. Jedno z zadań na przykład polegało na zwyczajnej rozmowie.
– Wybierasz się na dzisiejszą imprezę? – spytał mnie brunet, siadając na krześle na przeciwko mnie, przez co cały czas utrzymywaliśmy kontakt wzrokowy.
– Nie mam wyboru. Obecność jest obowiązkowa – odparłam wzruszając ramionami. – A co? Ty nie idziesz?
– Miałem inne plany, ale wygląda na to, że muszę je zmienić – powiedział obojętnie, zawzięcie mi się przyglądając, co nie powiem trochę mnie irytowało. – Poza tym, nie zawsze mam okazję bawić się za darmo w jednym z najdroższych klubów w Nowym Jorku – dodał.
– To chyba jedyny powód, dla którego idę – mruknęłam i nie wytrzymując jego przeszywającego spojrzenia, wlepiłam wzrok w swoje kolana. Taka była prawda, że klub Cielo, w którym odbywa się impreza jest najekskluzywniejszym klubem o jakim słyszała Ameryka. Zazwyczaj bawią się w nim sami celebryci, którzy za wejście płacą ogromne kwoty pieniężne.
– No dobra grupo! To było pracowite pięć godzin, dziękuję wam za starania. Teraz możecie wracać do domu, by przyszykować się na imprezę – zarządził Jim Cooney, a ja, wyraźnie zaskoczona, razem z resztą udałam się do wyjścia z sali. Czy mi się wydaje, czy dzięki rozmowie z brunetem czas minął mi niesamowicie szybko? Nie możliwe! A może jednak? Mniejsza z tym... Nim się obejrzałam opuściłam już budynek szkoły i kierowałam się na jego tyły po rower, z którym na szczęście tym razem nie miałam problemu, tak jak ostatnio. Zasiadłam, więc na niego jadąc w stronę wieżowca, w którym mieszkałam, by przygotować się na zabawę. Kto wie, może nie będzie aż tak źle?
Cześć kochane moje! xx
Boże jak ja się stęskniłam za dodawaniem rozdziałów tutaj! Przepraszam was za tą przerwę, ale miałam tak zwaną "blokadę twórczą". Szczerze mówiąc to dopiero nie dawno dotarło do mnie, że nie napiszę już więcej o Lucy i Harry'm lub o Suzie i Niall'u. Dlatego też musiałam trochę powspominać i wziąć się w garść do napisania trzeciego rozdziału na sick-truth.
Żeby nie zapomnieć muszę podziękować za wsparcie dla Patt, która zawzięcie we mnie wierzyła i wspierała! Kochana wiedz, że ja też w ciebie wierzę i to nie tylko pod względem pisania, ale i pod względem śpiewania, Londynu i castingu! Love you xxx
Jeśli macie jakieś pytania do bohaterów lub do mnie, to dawajcie śmiało! :)
Wesołych świąt, smacznego jajka oraz spełnienia marzeń,
eM's wam życzy! ♥
czyli mówisz, że nie tylko ja siedzę po nocach i dodaję rozdział? widać, nie jestem osamotniona :) chyba jestem pierwsza, ale nie jestem pierwsza, bo ktoś mógł mnie teraz wyprzedzić. mogłabym się rozpisać, ale powiem szczerze, że mi się nie chce bo jest po 12 w nocy. rozdział bardzo fajny i w ogóle, ale ja czekam na mojego Nialla ♥ pisz szybko bo na ten rozdział musiałam czekać bardzo długo, ale oczywiście cię rozumiem, bo sama często mam problem ze złożeniem zdań. były drobne literówki, ale nawet najlepszemu się one zdarzają :)
OdpowiedzUsuńto chyba tyle z mojego komentarza. mogę jedynie jeszcze zaprosić cię do siebie na pierwszy rozdział ♥
Boże jak ja się stęskniłam za Tobą!!. I strasznie mi się tęskni za naszymi siostrami, tak bardzo bym chciała kontynuacji, no ale to tylko takie moje marzenie... :)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny co tu dużo pisać. Jak zawsze fantastycznie opisałaś wszystko, fajnie i lekko się czytało. No super:* Jestem bardzo ciekawa co wydarzy się na tej dyskotece, więc czekam na następny z wielką niecierpliwością i mam ogromną nadzieję że pojawi się zdecydowanie szybciej niż poprzedni:)
Tobie również życzę Wesołych Świąt, smacznego jajka i żebyś w lany poniedziałek nie dostała bryłą zamrożonej wody :P hihi
No dobra idę już spać, bo zaczynam już bredzić konkretnie.
Pozdrawiam Asiek :*
Świetny <3
OdpowiedzUsuńRozdział jest niesamowity :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że coraz bardziej się rozkręcasz :DDD
Jeśli będziesz miała chwilkę wolnego, czasu to wpadnij do mnie. Byłoby mi bardzo miło gdybyś pozostawiła po sobie ślad :)
your-last-first-kiss-1dstory.blogspot.com
starlight-inspirations.blogspot.com
OMFG Ems ! Rozdział jest świetny! Nawet nie wiesz jak strasznie się stęskniłam za tym co napiszesz. Szkoda, że wczoraj zmorzył mnie sen i nie dotrwałam do pojawienia się tego rozdziału, ale to co. Od razu gdy się obudziłam wzięłam telefon do reki aby sprawdzić czy takowy czasem się nie pojawił, no i jest! Oczywiście wierzę, że zdajesz sobie sprawę z tego jaki ten rozdział jest świetny i nie będę musiała wymyślać miliona argumentów, mam nadzieję, że z mojej strony starczy jeżeli tylko napiszę, że oczywiście jak zawsze mnie nie rozczarowałaś, świetnie mi się go czytało( jak każdy z resztą ) no i oczywiście cieszę się, że akcja nabiera tempa! :)
OdpowiedzUsuńCo do Suzi i Nialla oraz Harrego i Lucy to chcę żebyś wiedziała, że strasznie tęsknie za nimi, za tym pięknym opowiadaniem, który był jednym z najlepszych jakie kiedykolwiek czytałam.
No i najważniejsze. Wcale nie musisz mi dziękować, raczej opieprzać, ze Cie tak męczę ciągle na gadu :D A swoją drogą to strasznie ci dziękuję, że we mnie wierzysz, to na prawdę bardzo ważne, dziękuję :')
Na mnie już czas. Życzę weny przy pisaniu następnego. Kocham Cię, Patti <3
Świetny .
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :D
Nie mogłam się już doczekać nowego rozdziału ! Jak zawsze świetny i czekam na następny ;D
OdpowiedzUsuńŚwietny,stęskniłam się za tym co piszesz,dobrze,że wreszcie coś naskrobałaś!
OdpowiedzUsuńkocham twój styl pisania,ciekawe co wydarzy się na imprezie! już nie mogę się doczekać! pisz szybko nowy!
ZAPRASZAM DO MNIE NA NOWEGO BLOGA: http://life-is-not-that-easy.blogspot.com/
Rozdział jest świetny ;P Ciekawe kiedy ona i Niall odkryją że są rodzeństwem... Czekam na nn!
OdpowiedzUsuńJezu, jak ja tęskniłam za tym blogiem *-* Dobrze, że w końcu dodałaś kolejny, bo nie wiem czy wytrzymałabym dłużej. Uwielbiam to jak piszesz. Kocham. <3 Mogłabyś informować mnie na TT? @MrsStylinsson
OdpowiedzUsuńKocham czytać Twoje opowiadanie i nie mogłam się już doczekać nowego rozdziału! :D
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa co będzie się działo pomiędzy Zayn'em i Maggie. Więc czekam na następny. A ten jest boski. ♥
Zapraszam też do mnie: http://theway-i-feel.blogspot.com/ :>
Bardzo lubię Twój styl pisania, jest lekki i tak przyjemnie mi się czyta. Rozumiem, że nie mogłaś wcześniej dodać, bo blokada przy pisaniu zdarza się każdemu.
OdpowiedzUsuńRozdział taki zwyczajny, ale jednak ciekawy. Ciekawa jestem co wydarzy się na imprezie więc mam nadzieję, że dodasz niedługo nowy rozdział :)
I jeśli masz chwilę czasu zapraszam do siebie na jedynkę :)
prowadziłas lub prowadzisz jeszcze jakiś blog? Jeśli tak to możesz podać linki?
OdpowiedzUsuńwww.paradise-with-you.blogspot.com - mój pierwszy blog (skończony)
Usuńwww. sweet-sounds-of-his-voice.blogspot.com - mój drugi blok (skończony)
www.gadzia-fuck.blogspot.com - blok prowadzony z moją przyjaciółką :)
wspaniały ^^
OdpowiedzUsuńextra !
czekam nn <3
Całujee Lolaaa ;*
wybacz ograniczenie mojej wypowiedzi, ale jest 00:46 i mój mózg nie pracuje i zapewne gdybym teraz nie skomentowała, to potem bym zapomniała :c rozdział jest bardzo fajny, co prawda nie wiele się w nim działo, ale i tak się przyjemnie go czytało .( ey zrymowało się działo-czytało hahaha, boże z czego ja się śmieję .____. tak jak mówiłam jest noc i nie bardzo ogarniam wszystko dookoła .____.
OdpowiedzUsuńno i tu mój umysł daje się we znaki, bo jeszcze nie skońćzyłam pisać koemntarza a już go dodałam i przez to wszystko straciłam wątek iucbdubwebwjwieb no generalnie mam nadzieję, że w następnym będzie trochę Nialla, kc itd BEZUŻYTECZNA PÓŹNYM WIECZOREM SAM :)
UsuńKiedy next???
OdpowiedzUsuńśroda/czwartek :)
UsuńRozdział jest genialny! Piszesz bardzo lekko także fajnie się to czyta. Fabuła też jest ciekawa. Chyba nie mam już nic więcej do powiedzenia jak również życzyć ci Wesołych Świąt i czekać na następny. Weny życzę :)
OdpowiedzUsuńxx
super rozdział C;
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać co będzie dalej ;3
Genialny <3
OdpowiedzUsuńChcę już tą imprezę :3
Także czekam na kolejny z niecierpliwością :)
Ściskam i wenyy xx ♥
http://letmefeeloursicklove1d.blogspot.com
Suuuuuper! Czytalam wszystkie twoje opowiadania i kazde jest wspaniale <3 Masz wielki talent i dobrze ze go nie marnujesz ;) Jestem okropnie ciekawa tej imprezy :D
OdpowiedzUsuńNo wiec standardowo zycze weny i czekam na nexta :*
Pięknie piszesz na prawdę. Uwielbiam to co tutaj robisz i jak to robisz. Potrafisz wywołać tak wspaniałe uczucia. Kocham Cię dziewczyno! <3
OdpowiedzUsuńChciałabym również zaprosić do siebie, ponieważ na blogu pojawił się nowy post. Byłabym wdzięczna gdybyś mnie odwiedziła :)
pozdrawiam, justinabathels ♥
Swietny! *.*
OdpowiedzUsuńTo sie tak swienie czyta.. uwielbiam tego bloga ^^
Nie ukrywam ze mam nadzieje ze niedlugo bedzie wiecej o 1d :P
Pytanie do autorki: jestes directioner? Jak tak to jak dlugo? I ktorego chlopaka lubisz najbardziej?
Jestem directioner od prawie dwóch lat. Sama nie wiem dlaczego, ale największą słabość do mam do Harry'ego :)
UsuńPodziwiam Cię, dziewczyno! Serio. Niesamowicie piszesz, po prostu masz talent i własny styl pisania. Chciałabym porzucać jakimiś fachowymi nazwami, przymiotnikami i określeniami na to, jak wspaniale piszesz ale po pierwsze: nie mam pojęcia co, a po drugie: te wszystkie komentarze mówią same za siebie !;)
OdpowiedzUsuńPytanie do Zayna: Czy podoba Ci się Maggie?
Pytanie do autorki: Lubisz jeszcze jakieś zespoły, oprócz 1D? Jeśli tak to jakie ?
Pozdrawiam i życzę weny
pełna podziwu Darlin'
Maggie wydaje się w porządku i przyznam, że jest ładna, ale muszę ją lepiej poznać, co nie będzie proste, gdyż sprawie wrażenie bardzo tajemniczej. - Zayn x
UsuńLubię wiele zespołów z przeróżnych rodzajów muzycznych. Mogłabym zacząć je wymieniać, ale jest ich zbyt dużo :) - eM's
Zostałaś nominowana do Liebster Award. :D
OdpowiedzUsuńWięcej informacji na blogu louis-younger-sister.blogspot.com w zakładce 'Liebster Award'.. xx
Cześć! Bardzo się cieszę, że w końcu dodałaś trzeci rozdział, który swoją drogą jest świetny. Podoba mi się, jak opisujesz odczucia głównej bohaterki, bo dzięki temu można poznać lepiej jej myśli i poglądy na otaczający ją świat. Ciekawa jestem też, czy będzie między nią a Zaynem coś więcej i jaką rolę w tym opowiadaniu odegra Louis, bo sama jeszcze piszcząc poprzedni blog wspomniałaś, że na następnym blogu będziesz chciała żeby Tommo odegrał większą rolę. Tak w ogóle, wiem coś o tej blokacie twórczej. Wczoraj sama chciałam napisać rozdział, ale po prostu nie potrafiłam i mam jedynie nadzieję, że to szybko minie. Pozdrawiam, życzę głowy pękającej od pomysłów i czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny ;) jest boski .
OdpowiedzUsuń~N
Super! Kolejny zajebisty rozdział! :* Uwielbiam to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńPytanie do Maggie: podoba Ci się Zayn?
wydaje się w porządku - Maggie :)
UsuńKiedy dodasz rozdział?
OdpowiedzUsuńrozdział trochę się opóźni, ale myślę, że do niedzieli powinien się pojawić.
UsuńSwietny rozdzial! <3 ciagle chce wiecej i wiecej ;)
OdpowiedzUsuńpiszesz bardzo dobrze,ale masz problem z zastosowaniem czasów, co jest bardzo widoczne i musisz zwrócić na to uwagę. raz piszesz w teraźniejszym, za chwilę pojawia się przeszły, a potem znowu teraźniejszy. staraj się tego nie robić, bo to poważny błąd, a treść jest naprawdę nienaganna, więc szkoda to niszczyć ;)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci co jak co, ale Tobie tzw. "blokada" bardzo służy. Z rozdziału na rozdział co raz lepiej Ci idzie. Serio, po prostu kocham czytać twoje opowiadania. ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że szybko będziesz dodawała następne rozdziały bo już się NIE MOGĘ DOCZEKAĆ C:
Życzę dużo weny i tchnienia :)
Pozdrawiam , LoViNg_BrAcEs.
Wow, bohaterka cudowna, twój styl pisania świetny, fabuła również.. zazdroszczę ci, bo piszesz genialnie i masz ciekawe pomysły, no cóż czekam na więcej
OdpowiedzUsuń+ Zapraszam Cię do mnie, mam nadzieję, że zajrzysz i wyrazisz szczerą opinię, pozdrawiam cieplutko :)
http://river-full-of-love.blogspot.com/
Świetneee ♥ ! kiedy next :3 ?
OdpowiedzUsuńogólnie to twojego bloga czytam od początku. jest bardzo fajny, inny od wszystkich, historia, którą wymyśliłaś strasznie mi się podoba. do tego świetnie piszesz i czekam na następny :)
OdpowiedzUsuń+ zapraszam na naszego nowego bloga life-is-a-trap.blogspot.com, gdzie pojawił się prolog. mam nadzieję, że opowiadanie przypadnie ci do gustu, zaobserwujesz i wyrazisz szczerą opinię w komentarzu. pozdrawiam x - amy
świetny rozdział,zapraszam na mojego bloga o One Direction i Miley Cyrus jako Louisie Kendall w roli głównej http://loveis-the-key-to-happiness.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWłaśnie pojawił się prolog,miło by było gdybyś przeczytał/a i skomentował/a :)
Pozdrawiam,Cassie.