z perspektywy Maggie
Wczorajszy wieczór. To był zdecydowanie zaskakujący czas. Zachowanie Zayna, moje słowa, jego intencje, moja akceptacja... To wszystko sprawiło, że nasza znajomość zaczyna się od nowa. Zapominamy o przeszłości i poznajemy się od początku od dzisiaj. Co z tego wyjdzie? Nie przekonamy się, jeśli nie spróbujemy. Zerknęłam zaspana na zegarek znajdujący się na stoliku nocnym przy łóżku. Dziewiąta. Westchnęłam przeciągając się. Nie ma szans bym jeszcze zasnęła. Zbyt dużo mam sprzecznych myśli w głowie. Zrzuciłam z siebie kołdrę, zsuwając się z materaca. Ciekawe, gdzie Malik...
Powolnym krokiem udałam się do salonu. Od razu zauważyłam, że telewizor jest włączony. Czyżby już nie spał? Podeszłam do rogówki, na której zobaczyłam śpiącego bruneta w pozycji siedzącej. Ręce miał splecione na piersiach, a głowę opuszczoną w dół. Zaśmiałam się pod nosem, gdy do głowy przyszedł mi kuszący pomysł. Zgarnęłam pilota leżącego obok mulata i przełączyłam kanał z francuskimi wiadomościami, na jakiś program muzyczny, a następnie przycisnęłam przycisk regulacji dźwięku ustawiając głos na najwyższą skalę. Tak jak się spodziewałam, w przeciągu kilku sekund Zayn stanął na równe nogi, wystraszony oglądając się po pokoju. Jego mina? W życiu nie spodziewałam się, że zobaczę aż takie przerażenie w jego oczach.
Zaśmiałam się w głos gasząc telewizor i jednocześnie zwracając na siebie uwagę bruneta, który przybrał morderczy wyraz twarzy.
Zaśmiałam się w głos gasząc telewizor i jednocześnie zwracając na siebie uwagę bruneta, który przybrał morderczy wyraz twarzy.
– Obudziłam? – spytałam ironicznie nie mogąc potrzymać chichotu.
– Radzę tobie kurwa uciekać – syknął, oddychając ciężko.
– Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz? – wyszczerzyłam się, a kiedy Zayn zrobił krok w moim kierunku, ja zrobiłam to samo, ale stawiając nogę do tyłu.
W mgnieniu oka przerodziło się to w wielką gonitwę. Przeskakiwałam przez kanapę, fotel, stołki w kuchni, łóżko w sypialni i rzucałam w niego poduszkami, by tylko mnie nie złapał. Jedyne pomieszczenie w jakim mogłabym bezpiecznie się ukryć była łazienka, dlatego robiłam wszystko by się do niej dostać. Nawet mi się to udało, ale kiedy chciałam zamknąć drzwi zjawił się zdyszany Malik, który podstawił stopę między próg, a drewniany prostokąt. Wiedziałam, że moja ucieczka dobiegła końca, ale mimo wszystko zaczęłam cofać się do tyłu w poszukiwaniu ostatniej deski ratunku. Brunet ze zwycięskim uśmieszkiem szedł w moją stronę, a kiedy plecami wpadłam na ścianę złapał mnie za nadgarstki i przycisnął je do kafelek tuż nad moją głową.
– Masz ostatnią szansę, by się wytłumaczyć – powiedział, oddychając ciężko.
– To była czysta zemsta, za mój obolały kręgosłup – uśmiechnęłam się niewinnie.
– Serio? A boli cię teraz? – uniósł brwi do góry. Faktycznie. Nieprzyjemne prądy zniknęły! Pokiwałam przecząco głową w odpowiedzi. – Czyli masaż pomógł, a twoja zemsta była nieuzasadniona – stwierdził. – I co ja mam z tobą zrobić?
– Nooo – przeciągnęłam. – Boli cię głowa? – tym razem to on zaprzeczył. – W takim razie zastanawianie się co ze mną zrobić jest zupełnie nie potrzebne, ponieważ nie odniosłeś pożądanych objawów.
– Wystarczy to, że w drastyczny sposób mnie obudziłaś – upierał się przy swoim. – Nie wypuszczę cię dopóki nie poniesiesz kary – oznajmił.
– Jakiej? – prychnęłam. – Zayn stoimy praktycznie w samej bieliźnie, w łazience, trochę zbyt blisko siebie niż powinniśmy i w dodatku unieruchamiasz mi ręce. Jedyna osoba, która może tu ucierpieć to ty, bo wystarczy, że uniosę któreś kolano, a w sekundzie zegniesz się w pół – zauważyłam.
– Nie koniecznie. Pragnę zauważyć, że mimo wszystko jestem od ciebie wiele silniejszy i gdybym tylko chciał mógłbym ciebie bez większych trudności wykorzystać.
– No to śmiało – przerwałam mu. – Wykorzystaj swoją siłę i zrób ze mną co zechcesz. No śmiało! – popędziłam go.
– Nie zrobię tego – pokiwał przecząco głową. – Należy ci się szacunek w tych sprawach – wytłumaczył.
– Dlaczego? – obdarzyłam go badawczym spojrzeniem. – Inne dziewczyny też tak traktowałeś?
– Jak to inne?
– Daj spokój, Zayn. Oboje wiemy, że nie jesteś święty – przewróciłam oczami.
– Inne... – westchnął głośno. – Dziewczyny jakie dotąd poznawałem myślały tylko o jednym. Nigdy nie wymagały specjalnego traktowania. Chodziło tylko o to, bym postawił im kilka mocniejszych drinków, zabrał gdzieś w ustronne miejsce oraz zaspokoił swoje i przy okazji ich potrzeby. A ty – spojrzał w moje oczy – znasz swoją wartość, masz dystans do świata, wymagasz i jesteś szczera. Przez to wszystko chcę cię traktować wyjątkowo. Należy ci się szacunek – wyznał, na koniec wypuszczając powietrze nosem.
– Czy ty... um.. – zawahałam się – chodzisz jeszcze... korzystasz...
– Czy dalej korzystam z jednorazowych przygód? – skinęłam głową. – Nie. Skończyłem z tym – zapewnił. – Ale nie mam zamiaru zrezygnować z naprawienia naszej relacji.
– Ona już się naprawia, Zayn – zauważyłam. – My rozmawiamy. Rozmawiamy, a nie kłócimy.
– Fakt. Jest lepiej. Jednak to jeszcze nie "to" – przyznał, kładąc nacisk na ostatnie słowo.
– Mam jeszcze jedno pytanie. Możesz mnie puścić? – obdarzyłam go zniecierpliwionym spojrzeniem.
– No nie wiem – westchnął głośno. – Całkiem podoba mi się to, że masz skrępowane ruchy – uśmiechnął się łobuzersko, na co przewróciłam teatralnie oczami.
Próbowałam się wyrywać, jednak siła Malika zdecydowanie górowała nad moją. Przez skrępowane ręce nie mogłam zrobić praktycznie nic. Co prawda jest jeszcze opcja nosząca nazwę "moje kolano kontra jego krocze", ale nie chciałam jeszcze bardziej go denerwować. Co robić... co robić... co rob... Wiem!
– Zayn na prawdę musisz mnie puścić – powiedziałam błagalnym tonem. – Mam potrzebę – dodałam ciszej.
– Z chęcią popatrzę – Co za osioł!
– Mam okres – rzuciłam pierwsze co nasunęło mi się na myśl.
Bingo! Nadgarstki są wolne!
– Tym razem ci się upiekło – warknął żartobliwie nachylając się nad moim uchem, po czym udał się do wyjścia, zamykając za sobą drzwi. Czyżby Zayn Pewny-Siebie Malik bał się odrobiny krwi?
Prychnęłam głośno, przekręcając kluczyk w zamku. Z pewnością to jeszcze wykorzystam.
*
– Wieża Eiffla, Ogród Luksemburski, czy Łuk Triumfalny? – spytałam przyglądając się mapie, która znajdowała się w specjalnej gablocie przed budynkiem hotelu.
– Ogród, łuk i na sam koniec wieża – odparł mulat.
– Czemu zostawiłeś Wieżę Eiffla na sam koniec? – zerknęłam na niego.
– Bo zdecydowanie lepiej wygląda wieczorem, niż w dzień – wzruszył ramionami.
– Bo zdecydowanie lepiej wygląda wieczorem, niż w dzień – wzruszył ramionami.
– Ile razy już tu byłeś?
– Dużo. Od szóstego roku życia przyjeżdżałem tutaj w każde wakacje z tatą – uśmiechnął się zwycięsko. – Chodź. Musimy zdążyć na nasz tramwaj – popędził mnie.
Podczas drogi do pierwszego miejsca zwiedzania mogłam ułożyć sobie kilka faktów. To, że Zayn jest bardzo często w tym mieście wyjaśnia dlaczego tak biegle posługuje się językiem francuskim. Nie wiedzieć czemu przez głowę przeszło mi jedno pytanie: Ile dziewczyn próbował poderwać na "język miłości"? Myślę, że sporo. Ty jesteś następna, Maggie! – odezwał się głos, który zawsze musi zepsuć przyjemne chwile swoim pesymizmem. Jednak jakby spojrzeć na to obiektywniej, to może mieć trochę racji. Nie mogę po jednym wieczorze powiedzieć, że zaufałam Malikowi, bo to byłoby kłamstwem.Wbrew pozorom nie przestanę być czujna. Szczerze powiedziawszy moje zaufanie względem bruneta w skali od zera do dziesięciu waha się między jedynką, a dwójką. Mimo to mam zamiar dotrzymać obietnicy i spróbować go... hmmm... polubić? Tak. Poza zaufaniem to będzie odpowiednie słowo.
Gdy zaszliśmy do parku to aż mnie zatkało. Znowu! Wszędzie było zielono, co sprawiało, że to miejsce wydawało się takie świeże, beztroskie i spokojne. Gdzieniegdzie można było zauważyć kwiaty w odcieniach czerwieni, fioletu, bieli i żółci. Niektórzy zwiedzający spokojnie spacerowali po chodnikach rozmawiając ze sobą, inni czytali książki siedząc na trawie, a jeszcze inni stali podziwiając piękno ogrodu co jakiś czas uwieczniając poszczególne miejsca na fotografiach. Coś niesamowitego!
– Podoba ci się? – spytał.
– Bardzo – powiedziałam, lekko drżącym głosem.
– Dobrze. Chodź pokażę ci jedno miejsce – ręką wskazał kamienną ścieżkę znajdującą się po lewej stronie. Powolnym krokiem udaliśmy się we wskazanym kierunku. Przez cały czas rozglądałam się, podziwiając walory ogrodu.
Kilka minut później znaleźliśmy się przy ogromnym budynku. Z tego co się orientuję jest to Pałac Luksemburski.
Kilka minut później znaleźliśmy się przy ogromnym budynku. Z tego co się orientuję jest to Pałac Luksemburski.
– W tym miejscu przeżyłem swój pierwszy Flash Mob – wyznał, a w jego głosie można było wyczuć nutkę dumy.
– Na prawdę? To niesamowite miejsce na takie wydarzenie – przyznałam.
– Zdecydowanie. To był mój najlepszy występ. Trzy lata temu razem z Danielle i jej starą grupą taneczną pojechałem na zawody. Gdy oprowadzałem ich po parku stwierdzili, że jest tu za nudno. Poszedłem na pierwszy ogień, później kolejno dołączyła się reszta. Ludziom bardzo się to spodobało – westchnął, uśmiechając się pod nosem.
– Skąd mieliście muzykę?
– Jeden chłopak z grupy nosił zawsze przy sobie głośniki, którymi przez bluetooth można było połączyć się z telefonem. Twierdził, że w każdej chwili mogą nas poprosić o pokaz naszych umiejętności, a najlepiej robi się to do własnej muzy – wytłumaczył. – A gdzie ty miałaś swój pierwszy raz?
– Central Park, jakoś sześć lat temu – odparłam po krótkim zastanowieniu. – Żeby w nim uczestniczyć uciekłam z domu dziecka.
– Warto było? – pokiwałam głową, uśmiechając się szeroko.
Zauważyłam, że w tym samym czasie Zayn zdjął z pleców swój plecak, otworzył go i zaczął czegoś szukać. Po chwili wyciągnął ze środka dwa okrągłe głośniki oraz komórkę. Uśmiechnął się do mnie stawiając sprzęt na podłodze i włączając muzykę. Między głośnikami położył swój podręczny bagaż, a następnie zdjął z głowy czerwonego full capa rzucając mi go pod nogi. Co do cholery?!
– Wyzywam cię – wskazał na mnie palcem.
– Tutaj?! – zagestykulowałam rękoma. – Zwariowałeś.
– Zasada Fair Play i No Touch, pamiętam o nich. Nie złamię ich, jak ostatnio – pokręcił głową. – No dawaj, Maggie! Chcesz by ci wszyscy ludzie byli światkami twojej ucieczki? – gestem ręki wskazał na zbierających się wokół nas ludzi.
– Prędzej światkami twojej porażki, Malik – mruknęłam, podnosząc czapkę spod nóg i wkładając ją na głowę.
Połknęłam haczyk. Zaczęłam ruszać się w rytm muzyki. Z daleka można było zobaczyć zwycięski uśmieszek na twarzy bruneta, kiedy coraz wyraźniej akcentowałam kroki. Chciał bitwy tu i teraz? Będzie ją miał.
*
– Nienawidzę cię – syknęłam.
– Ile razy mam ciebie jeszcze przepraszać?! – oburzył się.
– Nie rób tego wcale. Twoje przeprosiny nie sprawią, że zrośnie mi się kość! – uniosłam się. – Przez twoje głupie pomysły możemy zapomnieć o zawodach – dodałam słabiej. Sama myśl o tym, że dzień przed samymi bitwami złamałam kość w stopie sprawia, że robi mi się słabo. W dodatku mogę zapomnieć o części praktycznej zajęć w szkole. Cholera, mogą mnie z niej wydalić! A dzieciaki? Jeśli nie będę prowadziła warsztatów, to nie będę miała pieniędzy. Z czego więc opłacę rachunki i Broadway Dance Center? Z czego będę żyć?
– Skąd mogłem wiedzieć, że się potkniesz? Nie możesz zwalić tego wszystkiego na mnie!
– Ty chyba nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak poważna jest ta sytuacja! – ryknęłam.
– Uspokójcie się! – wrzasnął Jared, który od dobrych dziesięciu minut słucha naszych kłótni. – To nie będą na pewno wasze ostatnie zawody. Pojedziecie na następne.
– Ale nie to zmienia faktu, że na dwa miesiące muszę zrezygnować z tańca – wtrąciłam. – A to wszystko przez Pana Zayna Wyzywam-Cię Malika.
– Jeśli martwisz się o szkołę, to nie potrzebnie. Jak tylko wydobrzejesz pomogę nadrobić ci wszystkie praktyki, ale teorii musisz uczyć się na bieżąco. – Świetnie, a co z moją pracą?! – Macie wynajęty hotel jeszcze do niedzieli rana, więc pozwolę wam tu zostać te kilka dni.
– Nie będę z nim mieszkać – mruknęłam.
– Nie masz wyboru. Ktoś musi pomagać tobie w poruszaniu się, bo z kulami nie wszędzie będziesz czuła się komfortowo. Nie wiem jak i szczerze mówiąc nie obchodzi mnie to, ale macie się dogadać – powiedział obdarzając mnie i jego zimnym spojrzeniem. – Wracam do siebie do hotelu. Nie pozabijajcie się – dodał wstając z kanapy i kierując się w stronę wyjścia z apartamentu. Zaraz za nim poszedł mulat coś tam jeszcze z nim gadając, ale nie interesowało mnie to.
Jedyne na czym mogłam się skupić to moja leżąca noga, która zakończona jest białym gipsem. Paskudny widok. Przypomina mi tylko o tym ile strat przez to poniosę. Właściwie już je poniosłam. Muszę wbić sobie do głowy, że większość pomysłów Zayna prowadzi do problemów.
– Maggie. – O wilku mowa... – Przepraszam, okej? Nie chcę znowu się z tobą kłócić. Przecież wiesz, że nie chciałem źle...
– Wiem, że nie chciałeś źle – westchnęłam, poprawiając się na kanapie. – Nie potrzebnie się uniosłam, ale to jest dla mnie straszny cios. Ja żyję i utrzymuję się z tańca, a teraz nagle jestem skazana na bezczynność. Nie wiem, jak sobie teraz poradzę.
– Wiesz dobrze, że możesz liczyć na pomoc moją i reszty – usiadł obok mnie.
– To nie chodzi o to...
– Więc o co? – przerwał mi.
Cholera! Nie mogę mu powiedzieć, że grozi mi utrata dachu nad głową i pracy. Nie chcę niczyjej litości. Myśl Maggie, myśl!
– Ja na prawdę chciałam zobaczyć z bliska Wieżę Eiffla – wypaliłam, wlepiając wzrok w palce układające się na moich kolanach.
– Akurat to nie problem – powiedział wstając z kanapy. – Zaniosę cię tam – uśmiechnął się szeroko.
– Nie ma mowy – pokręciłam przecząco głową. – Nie będziesz mnie dźwigał.
– Przestań – machnął ręką. – Po pierwsze żeby tam się dostać, musimy przejść tylko przez ulicę i plac, a po drugie muszę tobie wynagrodzić moje "wspaniałe pomysły" – położył akcent na dwa ostatnie wyrazy. – Z resztą, co ja będę cię przekonywał? Ze złamaną kością nic mi nie zrobisz – nachylił się nade mną, rozszerzył lekko moje nogi, po czym usiadł między nimi plecami do mnie. Chwycił moje ręce zarzucając je na jego ramiona, a następnie dłońmi chwycił mnie za uda. – Trzymaj się mocno, bo ruszamy – ostrzegł, a gdy ucisk moich rąk w okół jego szyi się zacieśnił, bez problemu wstał, kierując się do wyjścia z apartamentu. Mogłam protestować, ale po co? Ze złamaną nogą moje szanse na wygraną spadły o więcej niż połowę.
Kiedy przemierzaliśmy główny hol na dole budynku ludzie patrzyli się na nas, jak na szalonych. Nie dziwię się im. Tyle historii teraz się słyszy, że przechodnie mogli pomyśleć wszystko, a my tylko w nieco inny sposób idziemy podziwiać główną atrakcję Paryża. Ale skąd oni mogą to wiedzieć? Lepiej tworzyć niestworzone scenariusze o niewyżytej i niezależnej młodzieży. Jebać.
No i po raz kolejny zaparło mi dech w piersiach. Wielkimi krokami zaczęliśmy się zbliżać do oświetlonej Wieży Eiffla. Oświetlonej, bo jest godzina dwudziesta pierwsza trzydzieści i zaczyna coraz bardziej się ściemniać.
– Chcesz wejść na górę, czy wolisz ławkę? – spytał przerywając ciszę.
– Ławkę – odparłam od razu.
Jeszcze tego by brakowało, bym z moim lękiem wysokości była zdana tylko na Malika.
– Okej – zaśmiał się pod nosem, usadawiając mnie na drewniane siedzenie, a po chwili sam zajął miejsce obok mnie. – Pięknie tu, co?
– Tak – przyznałam. – Bardzo romantycznie i... jestem tu z tobą – zaakcentowałam każde słowo.
– Ja też się cieszę, że tu jesteś, Maggie – przewrócił oczami, szturchając mnie lekko łokciem co wywołało u mnie cichy chichot.
JA I CHICHOT?! Opanuj się dziewczyno!
– W te zawody wliczają się też solowe występy, no nie? – zerknęłam na bruneta, który powoli przytaknął. – Powinieneś wziąć udział.
– Co?
– To co słyszałeś. Powinieneś wystartować.
– Nie – zaprzeczył stanowczo. – Przyjechałem tutaj, by wystąpić z tobą. Tylko.
– Daj spokój, Zayn. Jesteśmy tutaj dla zawodów. To, że ja nie mogę, to nie znaczy, że ty nie możesz – nie dawałam za wygraną. Serio sądziłam, że powinien spróbować. – Jesteś na tyle dobry, że możesz nawet to wygrać.
– To ogólnoświatowy przegląd, Maggie. Szansa, że coś zajmę jest praktycznie zerowa.
– Tak samo byłoby z duetem – zauważyłam. – No dawaj! Gdzie się podział Zayn Pewny-Siebie Malik? – szturchnęłam go.
– Jeśli się zgodzę przestaniesz nadawać przydomki do mojego imienia i nazwiska? – uniósł do góry brwi, a ja pokiwałam energicznie głową. – No dobra, ale będziesz mi pomagać w przygotowaniach – wyciągnął w moim kierunku mały palec.
– Umowa stoi. Od jutra bierzemy się do roboty – zgodziłam się, naśladując jego gest.
Przysięga na mały palec, jakie to dojrzałe.
Nie wiem co mną kierowało, ale oparłam głowę o ramię mulata wpatrując się w Wieżę Eiffla. Na prawdę chciałam, by choć jedno z nas wzięło udział w zawodach. Przylecieliśmy specjalnie dla nich aż do Europy i nie możemy wrócić do domu z pustymi rękoma. Nie ma opcji! Ehh... Dom... Ciekawe ile czasu będę go jeszcze miała, zanim wyląduję na ulicy...
No to teraz pora na moje tłumaczenie...
Wiem, że zawaliłam po raz kolejny, jeśli chodzi o dotrzymanie terminów, ale strasznie dużo ostatnio się u mnie dzieje i nie daję rady wszystkiego na raz pogodzić. Moje ostatnie kilka dni wyglądało tak, że wstawałam, ogarniałam się, wychodziłam z domu, wracałam po dwunastej w nocy, szłam spać i tak w kółko. Zrozumcie mnie pod tym względem, że ja też mam wakacje i chcę z nich korzystać. Nie zmienia to jednak faktu, że serce mi się kraja, kiedy na kilka dni lub w dzień, w który powinien pojawić się rozdział pojawiają się nowe komentarze na blogu i wiadomości na mojej skrzynce e-mailowej od was... Od czytelniczek, które z niecierpliwością czekają na nowe części tego opowiadania. I tu kieruję się głownie do tych dziewczyn: Gdyby nie wasze komentarze wyrażające zniecierpliwienie, pewnie nie zarywałabym teraz nocki kończąc czternastkę. To właściwie dzięki wam odnalazłam w sobie siłę. Dziękuję i przepraszam wszystkich, że musiałyście czekać.
Jeśli macie jakieś pytania zadawajcie je mnie lub bohaterom!
Kocham was, moja sto czterdziestko ósemko!
Wasza eM's ♥
Kochana czym Ty się przejmujesz ? Przecież to oczywiste, że chcesz skorzystać z wakacji więc masz mniej czasu na opowiadanie. My to rozumiemy, choć piszemy ci cały czas " Kiedy następny ? ". Ale to nie dlatego byś rzuciła wszystko i siedziała przed kompem jak jakiś "no life" bo to nie o to chodzi. Jak ty będziesz zadowolona pisząc opowiadanie i nie pod przymusem to my również. Fajnie, że ty to lubisz.
OdpowiedzUsuńA co poradzimy, że tak pięknie piszesz, że nie możemy się doczekać? To Woja wina ! xD
A co do rozdziału to bardzo fajny ! Najlepsza była przysięga na paluszki <3 Szkoda że, nie opisałaś tej bitwy bo ładnie to robisz.
Zdziwiłam się że Meg's złamała nogę to naprawdę kijowe skoro niedługo ma się zawody.
Relacja bohaterów zrobiła się teraz bardziej przyjacielska co bardziej mi odpowiada. Fajnie też, że Maggie się droczy :P
Czekam niecierpliwe na następną część !
A ty korzystaj z wakacji i się nie martw o bloga. Jak wstawisz to wstawisz, jak nie, to nie. :)
My i tak zawsze będziemy czekać C:
Doskonale cie rozumiemy kochanie. Napisac cos sesnsownego w wakacje graniczy sie z cudem ale ty? Nie wazne czy sa wakacje czy zwykly szkolny dzien lub weekend to i tak rozdzialy sa zawsze idealne. Chyba potrzebuje od ciebie troche tego twojego samozaparcia i weny bo moja tworczosc wygasla. Rozdzial? REWELACYJNY! nigdy bym sie nie spodziewala, ze nastapi tak nieoczekiwany wzrot akcji. Zlamana noga wiaze sie z nadmiarem problemow. Szkoda mi jej, ale przeciez ma Malika, woerze w to, ze jej pomoze, przeciez wszystko musi sie ulozy .. Czekam na kolejny i przepraszam, ze ostatnio sie nie odzywam ale tak jak ty rzadko bywam w domu. Do nastepnego, ziom :*
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest genialne!! Czekam na następny rozdział xoxo Love :)
OdpowiedzUsuńŚwietny :) z tą nogą będzie miała trochę przerąbane, ale chyba wszystko będzie ok :)
OdpowiedzUsuńRozdział, Niesamowity. Czekam na nn<3 :*
OdpowiedzUsuńCudowny :) Przepraszam, że konentarz nie jest tak rozbudowany, ale pisze z komórki :))
OdpowiedzUsuńŚwieeetny <3
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze genialny ;) Założę się że Zayn wygra... Niall niech w końcu powie jej prawdę.. Czekam na next!
OdpowiedzUsuńBoże, zajebisty! Nie wiem, jak ty opisujesz te emocje *^*
OdpowiedzUsuńAaa, dziś wysyłam ci NOWĄ, bo stwierdziłam, że stara jest do dupy.., wersję nagłówka ;*
Do nn. :)
Super rozdział. Maggie zdana na pomoc i humorki Zayna, to może być zabawne. Ale również może zaowocować romansem ;) Nie mogę się już doczekać kolejngo rozdziału. Weny życzę :*
OdpowiedzUsuńZabij mnie. Naprawdę, przepraszam, że nie komentowałam, ale prawdę powiedziawszy odcięłam się od blogosfery. Wiem, że to nie jest miłe, jak ktoś nie komentuje. Dlatego znowu naprawdę Cię przepraszam. Obiecuję się poprawić i komentować każdy rozdział. Tak więc gdy zobaczyłam tytuł ,,Nienawidzę cię'', prawdę powiedziawszy troszkę się wystraszyłam, że Zayn znów coś zrobił. Biedna Meggie, złamała kość w stopie i przez to nie weźmie udziału w zawodach, a przecież to była dla niej szansa, na spełnienie kolejnych marzeń związanych z tańcem. Mam nadzieję, że za rok, faktycznie będą mogli wziąć udział i wygrają. I mam też nadzieję, że już niedługo będziemy mogli przeczytać coś o jakimś pocałunku pomiędzy Meg a Zaynem. Zastanawiam się też, kiedy Niall powie prawdę Meggie. Jestem ciekawa tego już od samego początku bloga. Pozdrawiam, życzę głowy pękającej od pomysłów i czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, jak zawsze zresztą. :D
OdpowiedzUsuńrozdział świetny, opłacało się czekać!
OdpowiedzUsuńtwoje pomysły, na fabułę i bohaterów rozwalają..
uwielbiam twoją twórczość, czekam z niecierpliwością na 15!
Pozdrawiam! ;D
świetnie! twoje opowiadanie jest jednym z moich ulubionych!!
OdpowiedzUsuńczekam na cd.
Rose
Świetne *__* Szkoda że się nie pocałowali :D Biedna Meggie ,Zayn będzie musiał jej we WSZYSTKIM pomagać kąpiel , ubieranie ...if you know what i mean hahaha <33 Czekam na nn :D * Oczywiście rozumiem że masz wakacje więc poczekam :D Dla tak świetnego opowiadania się opłaca :D <33333333333333333
OdpowiedzUsuńSwietny rozdzial <3
OdpowiedzUsuńEXTRA ;D
OdpowiedzUsuńkocham to ♥|
czekam nn ;)
Całujee lolaa ;***
super blog !!!! znalazłam go wczoraj o 23 i czytałam do 1 w nocy masakra - ale było warto . a dziś kończę rozdział super szkoda że noga w gipsie ale napewno coś wymyślisz ... chce się zapytać co ile ,lub w jakie dni tygodnia dodajesz rozdziały .. ;) super "_"
OdpowiedzUsuńweny ^_^ ~~ Petit
Bardzo mi miło, że moje opowiadanie cię tak wciągnęło :) Rozdziały staram się dodawać tak co 5-7 dni. Czasami udaje mi się dodać wcześniej, ale to zależy od ilości komentarzy i czy wyrabiam się z pisaniem :)
UsuńNominuję cię do Versatile Blogger .Informacje u mnie na blogu :)
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny rozdział? Nie mogę się doczekać :)
OdpowiedzUsuńJak się wyrobię, to dodam go jeszcze dzisiaj, a jak nie to jutro już na pewno :)
UsuńŚwietne!
OdpowiedzUsuńAle pozostaje kwestia Niall'a ^^
Co się stanie?
A jeżeli Maggie pokłóci się z Zayn'em, a jej jedynym wsparciem będzie Niall, do tego zwali się jej na głowę utrata domu i wtedy Niall zacznie "Maggie, muszę Ci coś powiedzieć...", chodziło mu o to, że są rodzeństwem, a ona "Ja też muszę Ci coś powiedzieć, bo bardzo Cię lubię i od jakiegoś czasu... chyba... chyba Cię kocham"
BUMMM!!!
To by było dobre :P
Enjoy :)
Angel x